Rozmowa z Łukaszem Sosnowskim, obrońcą Górnika Łęczna
- Rozpoczęliście przygotowania do rundy rewanżowej. Jak do tej pory przebiegają?
– Po zakończeniu pierwszej części sezonu mieliśmy trochę wolnego i dzięki temu udało się odpocząć. Teraz wróciliśmy do treningów i zabraliśmy się mocno do pracy. Jak do tej pory zajęcia są ciężkie, ale nie ma się co dziwić. Czeka nas trudna wiosna i chcemy być przygotowani jak najlepiej do pierwszego starcia ligowego z Wigrami Suwałki.
- W sparingu ze Stalą Stalowa Wola zdobył pan bramkę. To niby tylko mecz kontrolny, ale radości było sporo...
– Jest to dla mnie pozytywny impuls i przełamanie. Chciałbym wypadać jak najlepiej w meczach kontrolnych i zdobywać jak najwięcej bramek dla Górnika. Mam nadzieję, że niedługo uda się także trafić w jakimś spotkaniu ligowym.
- Latem nie mieliście dużo czasu na zgranie. Zimą przerwa jest dłuższa. To pomoże w lepszym przygotowaniu do rewanżów?
– Jesień była dla nas o tyle ciężka, że przystąpiliśmy do ligi w zasadzie bez okresu przygotowawczego. Ja sam dołączyłem do drużyny dopiero w drugiej kolejce. Zimą czeka nas duża ilość sparingów i mam nadzieję, że wraz z kolegami stworzymy kolektyw i zapewnimy sobie utrzymanie na koniec sezonu.
- U Sławomira Nazaruka zajęcia wyglądają inaczej niż u Tomasza Kafarskiego?
– Ciężko powiedzieć, bo Sławomir Nazaruk to dla nas nowy-stary trener. Był z nami już wtedy gdy za zespół odpowiadał Tomasz Kafarski. Każdy szkoleniowiec ma swój plan i styl pracy, więc kilka nowości się pojawiło. Pierwszą zmianą jest korekta gry w defensywie – w pierwszym sparingu graliśmy czwórką obrońców. Oby ta zmiana systemu zaprocentowała.
- Do zespołu dołączył Marcin Flis, który może grać na pana pozycji...
– Na szczęście dotychczas trener próbował Marcina na lewej obronie (śmiech). Ale mówiąc poważnie, to zdrowa konkurencja jest dobra dla każdego zawodnika, bo podnosi jakość zespołu. Dzięki temu nikt nie może spocząć na laurach i musi dawać trenerowi argumenty, że to danemu zawodnikowi należy się miejsce w pierwszym składzie.