Trzy mecze do końca i obecnie tylko punkt straty do miejsca w strefie barażowej. Motor Lublin podobnie, jak przed rokiem nadal liczy się w walce o awans. Już w piątek podopieczni Mateusza Stolarskiego zagrają u siebie ze Zniczem Pruszków. Spotkanie rozpocznie się o godz. 18.
Żółto-biało-niebiescy po zmianie trenera rozegrali sporo dobrych spotkań. Niestety, w piłce za styl punktów się nie przyznaje.
Dobra gra nie miała przełożenia na wyniki, bo Piotr Ceglarz i spółka pod wodzą Mateusza Stolarskiego zanotowali do tej pory: dwa zwycięstwa, trzy remisy i dwie porażki. Co więcej, ani razu nie wygrali przed własną publicznością. Jeżeli marzą o występie w barażach, to w piątek muszą w końcu zgarnąć pełną pulę u siebie. Ostatni raz z trzech „oczek” na Arenie Motor cieszył się… 24 lutego, kiedy pokonał Bruk-Bet Termalikę Nieciecza 1:0. Czterech kolejnych rywali wywoziło z Lublina po punkcie.
Znicz w ostatnich tygodniach radzi sobie całkiem nieźle. Po dwóch porażkach 2:3 z GKS Tychy (ekipa z Pruszkowa prowadziła 1:0) i Wisłą Kraków (prowadziła 2:0) przyszły dwa zwycięstwa. Najpierw u siebie z Arką Gdynia (2:0), a następnie w Legnicy z Miedzią (2:1). Ostatnio podopieczni trenera Mariusza Misiury zremisowali za to z Chrobrym Głogów 1:1. Seria trzech meczów bez porażki i siedem wywalczonych punktów spowodowała, że Znicz nie musi się już martwić o utrzymanie. Na trzy kolejki przed końcem sezonu ma osiem „oczek” przewagi nad strefą spadkową. Nawet informacje o odejściu w lecie szkoleniowca, który ma przenieść się do Warty Poznań nie miały złego wpływu na drużynę.
– Znicz w ciągu dwóch sezonów, w których wspólnie rywalizujemy robi wynik grubo ponad stan. Bardzo duża w tym zasługa trenera Mariusza Misiury, pod jego wodzą klub robi regularny progres. Nie ukrywam, że mamy dobry kontakt, często rozmawiamy, jest na naszych spotkaniach, wiem, jak patrzy na piłkę i jest, to fajny rywal i fajne wyzwanie. Na pewno będzie miał swój pomysł taktyczny, ale my też będziemy chcieli zaskoczyć rywali i iść po trzy punkty. Czeka nas ciekawe spotkanie – zapowiada szkoleniowiec Motoru.
I dodaje, jakie są mocne strony najbliższego rywala. – Znicz szybko przechodzi z obrony do ataku. Napastnicy atakują przestrzeń bezpośrednio po odbiorze i próbują grac za plecy. Często zostają dwójką z przodu, co powoduje, że musimy się dobrze asekurować, bo ośmiu broni i piłka jest szybko grana na tę dwójkę z przodu. Druga rzecz to monolit, podejmują rękawicę w najtrudniejszych momentach. Bez względu na wynik będą do końca walczyć i będą zdeterminowani, żeby coś ugrać – occenia trener Stolarski.
W jego drużynie po raz kolejny zabraknie Jacquesa Ndiaye. Skrzydłowy z Senegalu miał już wrócić do gry kilka tygodni temu. Niestety, nie pojawił się nawet na ławce rezerwowych. Powód? – Trenuje z nami, ale blizna po kontuzji goi się trochę dłużej, odczuwa dyskomfort, a to powoduje że nie jest gotowy na sto procent – tłumaczy opiekun zespołu z Lublina. W ostatnim meczu z Wisłą Płock, ósmą żółtą kartkę w tym sezonie obejrzał z kolei Arkadiusz Najemski.
– Chciałbym, aby pojawiła się seria dwóch-trzech zwycięstw, najlepiej w momencie, kiedy wszystko zależy od nas czy będziemy w barażach, czy nie. Nie mogę zakładać, że seria sama się zrobi. Ja mam wpływ na przygotowanie zespołu i żeby pod kątem gry wszystko się zgadzało i żeby nie obciążać zawodników efektem końcowym, jakim jest wynik, tylko tym, co muszą zrobić na boisku, żeby wynik był dobry i żeby powstała seria. Na tym się skupiam – przekonuje opiekun żółto-biało-niebieskich.