To tylko sparing, ale jeżeli jest się kibicem Motoru, to trudno nie czekać na inaugurację nowego sezonu z optymizmem. Lublinianie, w piątkowej próbie generalnej pokonali zespół, który wkrótce zagra w eliminacjach Ligi Europy – Zorię Ługańsk 3:1. I zrobili to naprawdę w dobrym stylu.
Spotkanie od początku było bardzo ciekawe. Piłkarze trzeciej drużyny poprzednich rozgrywek na Ukrainie pokazali świetnie wyszkolenie techniczne. Piłka nie przeszkadzała w grze żadnemu z graczy rywali. Zoria dominowała, ale gospodarze błysnęli skutecznością w pierwszych 20 minutach.
Najpierw Piotr Ceglarz świetnie huknął do siatki z rzutu wolnego, w 12 minucie. Niedługo później „Cegła” wykończył bardzo dobrą akcję Michała Króla, który przejął piłkę na środku boiska, podprowadził ją na wysokość pola karnego, a później wziął jednego przeciwnika na plecy i posłał dośrodkowanie w szesnastkę. A Ceglarz efektownym strzałem z powietrza poprawił wynik na 2:0.
W międzyczasie to ekipa z Ukrainy powinna jednak doprowadzić do remisu. Po zagraniu ręką jednego z „Motorowców” już w 14 minucie piłkę na „wapnie” ustawił Nazarij Rusyn. Były gracz Legii Warszawa uderzył jednak fatalnie, bardzo lekko, a do tego obok bramki. W efekcie, do przerwy zostało 2:0.
Druga odsłona? Świetnie zaczął ją Michał Król, który wyłożył piłkę kolegom, zagrywając praktycznie wzdłuż linii bramkowej. Zabrakło jednak kogoś, kto dostawiłby tylko nogę. Później Zoria pokazała, że największy problem ma z finalizacją akcji. Goście świetnie wymieniali podania i bardzo dobrze się ich oglądało, bo piłka chodziła od nogi do nogi, jak po sznurku. Nie była to też jedynie sztuka dla sztuki, bo wiele akcji kończyło się groźnymi strzałami. Albo powinno się tak kończyć.
W 55 minucie przyjezdni zepsuli akcję… trzech na jednego obrońcę Motoru. W 57 minucie domagali się drugiego karnego, znowu po zagraniu ręką, ale nic nie wskórali u sędziego. W 59 minucie dopięli swego po mocnym strzale Romana Wantucha. Futbolówka odbiła się jeszcze od Przemysława Szarka i wylądowała w „okienku”.
W piątek bardzo dobre zawody rozgrywał Michał Król, który wygrywał sporo pojedynków jeden na jeden i zawsze wybierał najlepsze rozwiązanie akcji. Tak było tuż po godzinie gry, kiedy dobrze rozprowadził atak miejscowych. Szkoda tylko, że wszystko skończyło się uderzeniem na górną siatkę.
W 67 minucie zrobiło się 3:1. Trzeba jednak przyznać, że ekipa z Lublina miała sporo szczęścia. Filip Wójcik wygrał „przebitkę” z rywalem, a gdyby przegrał, to Zoria pognałaby na bramkę Łukasza Budziłka z szybkim atakiem, a do tego w przewadze. „Wojo” był jednak górą, a po chwili posłał świetną piłkę na głowę do Kacpra Wełniaka, który strzelił na 3:1.
Między 70, a 73 minutą najpierw Rafał Król został zablokowany, a po chwili świetną szybkość na lewym skrzydle pokazał Mikołaj Kosior, który wyprzedził przeciwnika i zagrał wzdłuż bramki do Michała Króla. Skrzydłowy zapracował na gola, ale w ostatniej chwili futbolówkę trącił jeszcze jeden z rywali i ostatecznie ta poszybowała nad poprzeczką, a gracz Motoru mógł tylko złapać się za głowę.
Zoria w wielu fragmentach potrafiła zepchnąć drużynę Goncalo Feio do obrony i oddawała mnóstwo strzałów z dystansu. Sporo z nich zostało zablokowanych, ale kilka bardzo dobrze odbił też Budziłek. Tak, jak w 80 minucie. I ostatecznie zarówno kibice, jak i piłkarze żółto-biało-niebieskich mogą czekać na inaugurację nowego sezonu z dużym optymizmem, bo Motor pokazał się z bardzo dobrej strony i wygrał z mocnym rywalem 3:1. Rywalem, który przecież niedawno potrafił pokonać ekstraklasową Stal Mielec 1:0 czy pierwszoligową Resovię 4:2.
Motor Lublin – Zoria Ługańsk 3:1 (2:0)
Bramki: Ceglarz (12, 20), Wełniak (67) – Wantuch (59)
Motor Lublin: Budziłek – Wójcik, Szarek, Rudol, Palacz (62 Luberecki), M. Król (77 Kisiel), Scalet, Wojtkowski (62 Kosior), R. Król, Ceglarz (86 Koziej), Śpiewak (62 Wełniak).
Zoria: Saputin – Snurnicyn, Tokar, Wantuch, Kuzyk, Dryszluk, Myszniow, Chachlow, Rusyn, Antiuch, Buhaj.