Górnik Łęczna zakończył okres przygotowawczy. Już we wtorek wzmocniony trzema nowymi zawodnikami zmierzy się na wyjeździe z Arką Gdynia w ramach 1/8 finału Fortuna Pucharu Polski
Ostatni mecz kontrolny zielono-czarni rozegrali w ubiegły weekend pokonując w Lubartowie Stal Stalową Wolę 3:0. Natomiast w minionym tygodniu drużyna skupiła się wyłącznie na treningach. Ostatnie zajęcia przed starciem z ekipą z Gdyni Leandro i spółka odbędą w poniedziałek rano, a następnie udadzą się nad morze.
– Wszystkie założenia trenera Kamila Kieresia zostały spełnione więc jesteśmy zadowoleni z przebiegu okresu przygotowawczego. Czekamy na pierwszy mecz pucharowy z Arką Gdynia i zobaczymy jak drużyna zafunkcjonuje w pierwszym w tym roku meczu o stawkę – mówi Piotr Sadczuk, prezes Górnika. Sternik łęcznian nie kryje zadowolenia również z faktu poczynionych zimą transferów. – Przede wszystkim patrzyliśmy na jakich pozycjach potrzebujemy wzmocnień by zwiększyć na nich rywalizację. Jestem zadowolony z tego, że udało nam się pozyskać trzech zawodników. Wiadomo, że wszystko zweryfikuje liga, ale naszym celem jest to, aby drużyna dysponowała szeroką i wyrównaną kadrą. Gabriel Matei wzmocni rywalizację na prawej obronie. Przyszedł do nas z rumuńskiej ekstraklasy, która moim zdaniem jest mocniejsza od najwyższych rozgrywek w naszym kraju. Nie bez znaczenia jest też fakt, że grał już w przeszłości w Górniku i wówczas był jednym z czołowych obrońców ekstraklasy – ocenia prezes zielono-czarnych. Jak dotąd każdy z zawodników, którzy po raz drugi trafiali do Łęcznej (tak jak choćby Leandro i Bartosz Śpiączka) niemal od razu zaczynali stanowić o sile zespołu. Oby podobnie było w przypadku rumuńskiego defensora.
Ostatnim wzmocnieniem łęcznian zimą jest Michał Mak, który znakomicie zna się z trenerem Kieresiem. Zawodnik ten w przeszłości występował bowiem w GKS Bełchatów, którego szkoleniowcem był właśnie obecny trener Górnika. – Temat pozyskania tego zawodnika pojawił się po raz pierwszy już kilka miesięcy temu. Wówczas transfer się nie udał i powiem szczerze, że i teraz liczyliśmy się z tym, że nie uda nam się go przeprowadzić. Na szczęście finalnie Mak jest zawodnikiem Górnika i wpływ na to ma na pewno także osoba Kamila Kieresia – przekonuje Sadczuk. – Zarówno Mak jak i pozyskany na samym początku okresu przygotowawczego Aleksander Jagiełło bardzo dobrzy skrzydłowi. Obaj mogą grać na obu flankach, a także w ataku. Dzięki temu trener Kiereś będzie miał duży wachlarz możliwości. To dla nas ważne bo ten sezon może być dla nas długi i wyczerpujący. Jesteśmy w czołówce tabeli z szansami na awans – czy to bezpośredni czy w barażach. Mamy więc świadomość, że wiosną możemy rozegrać ponad 20 spotkań i jesteśmy na to przygotowani. Liczę, że przeprowadzone transfery w podniosą poziom sportowy drużyny – kończy sternik zielono-czarnych.