Druga wiosenna porażka Górnika Łęczna. Zespół trenera Kamila Kieresia, mimo że zagrał naprawdę dobre zawody, musiał uznać wyższość Widzewa Łódź.
Oba zespoły w pierwszej wiosennej kolejce nie zdołały sięgnąć po komplet punktów. Zespół Górnik przegrał na wyjeździe z Elaną Toruń aż 0:5, a Widzew zremisował na swoim stadionie z Olimpią Elbląg 2:2. Mimo to niedzielny mecz był starciem o fotel lidera, bo przewaga w tabeli nad resztą II-ligowej stawki wypracowana jesienią była i tak wystarczająca.
Mecz kapitalnie zaczął się dla piłkarzy z Łęcznej. Już w szóstej minucie, po dobrze bitym rzucie rożnym przez Marcina Stromeckiego, piłka trafiła do Pawła Baranowskiego, a ten strzałem głową pokonał Wojciecha Pawłowskiego. Gospodarze chcieli pójść za ciosem i chwilę później z dystansu uderzał Tomasz Tymosiak, ale wysoko nad poprzeczką bramki gości.
Po kwadransie gry był już jednak remis, kiedy sędzia podyktował rzut wolny dla gości z około 30 metrów. Piłkarze Górnika spodziewali się dośrodkowania górą, tymczasem widzewiacy zagrali piłkę po ziemi w pole karne do Łukasza Kosakiewicza. Ten zagrał ją w kierunku bramki, a piłkę do własnej siatki wślizgiem wpakował Bartłomiej Kalinkowski.
Od tego momentu na murawie zaczęła zarysowywać się przewaga zespołu z Łodzi. Najpierw dobrą sytuację miał Marcin Robak, ale będąc w polu karnym dryblował zamiast strzelać. W 39 minucie przyjezdni wyszli jednak na prowadzenie. Błąd do spółki popełnili Tymosiak i Maciej Orłowski. Do piłki doszedł Adam Radwański i zagrał tuż przed pole karne do Mateusza Możdżenia, a ten uderzył przy słupku, ustalając wynik do przerwy.
Po zmianie stron gospodarze ruszyli do ataku. I w 54 minucie mógł być remis. Walkę o piłkę w polu karnym Widzewa wygrał Midzierski i podał głową do Pawła Wojciechowskiego. Wydawało się, że piłka wyląduje w siatce, ale Wojciech Pawłowski w sobie tylko wiadomy sposób zdołał ją odbić. Siedem minut później Pawłowski znów uratował Widzew, wybijając piłkę z linii bramkowej po tym jak strzał Dzięgielewskiego odbił się rykoszetem od jednego z zawodników gości. Jeszcze lepszą okazję w 79 minucie miał wprowadzony po przerwie Krystian Wójcik. Popularny „Czoko” otrzymał doskonałe podanie od Dzięgielewskiego i będąc na 15 metrze od bramki fatalnie spudłował i mecz zakończył się wygraną Widzewa.
Górnik Łęczna – Widzew Łódź 1:2 (1:2)
Bramki: Baranowski (6) – Kalinkowski (17-samobójcza), Możdżeń (39).
Górnik: Rojek – Ołowski, Baranowski, Midzierski, Leandro – Stromecki, Tymosiak (79 Banaszak) – Stasiak (46 Lewandowski), Kalinkowski (69 Wójcik), Dzięgielewski – Wojciechowski.
Widzew: Pawłowski – Pięczek, Wołąkiewicz, Radwański, Gutowski, Poczobut, Kosakiewicz, Tanżyna, Możdżeń (86 Gąsior), Ojamaa (75 Mandjangu) – Robak (81 Wolsztyński).
Żółte kartki: Dzięgielewski, Lewandowski, Banaszak – Ojamaa, Poczobut, Możdżeń.
Sędziował: Łukasz Kuźma (Białystok).
Widzów: 2183