W piątkowy wieczór Wisła Grupa Azoty Puławy bezbramkowo zremisowała na wyjeździe z GKS 1962 Jastrzębie i wciąż nie może być w pełni pewna pozostania w eWinner Drugiej Lidze, choć cel wydaje się być jak najbardziej do osiągnięcia. Jak mecz podsumowali trenerzy obu ekip?
Mikołaj Raczyński, trener Wisły
– To był ciężki mecz gatunkowo, bo widać było presję po obu drużynach. Myślę, że fajnie zaczęliśmy to spotkanie i potrafiliśmy przedostać się pod pole karne przeciwnika i wywalczyć kilka stałych fragmentów gry. Nie pomagały nam też decyzje sędziów – każdy nasz faul kończył się żółtą kartką. W drugiej połowie zagraliśmy fajnie w początkowych 20 minutach, ale popełniliśmy też dwa indywidualne błędy, po których rywale mieli dwie stuprocentowe sytuacje wybronione przez Oskara Mielcarza. W końcówce po strzale Mateusza Klichowicza piłka trafiła w poprzeczkę. Chcieliśmy zamknąć sprawę utrzymania i wygrać ten mecz. Dlatego jesteśmy nieco rozczarowani, ale dziękuję zawodnikom za to ile serca włożyli w ten mecz. Przed meczem mówiłem moim zawodnikom by każdy zagrał tak, by po ostatnim gwizdku móc powiedzieć sobie, że dał z siebie wszystko.
– Został nam jeszcze jeden mecz z Pogonią Siedlce. Będzie ciężko, ale nie boimy się tego starcia. Chcemy wygrać bo nikt nie zakłada scenariusza, w którym sportowo nie utrzymujemy się w drugiej lidze.
Dawid Pędziałek, trener GKS
– Spotkały się dwie drużyny znające wagę tego meczu. Wygrana jeden ze stron pieczętowałoby utrzymanie. Żadna z ekip nie chciała się otworzyć i było w nim mało sytuacji. Uważam jednak, że my mieliśmy je lepsze do tego by ten wynik zmienić. Wiedzieliśmy jak gra przeciwnik i że jest dobry z ataku szybkiego. Przed przerwą mieliśmy więcej piłkę, ale brakowało konkretów. W drugiej połowie Michał Bednarski miał sytuacje sam na sam z bramkarzem rywali. O ambicję i waleczność nie można mieć do zawodników pretensji. Zabrakło na, jednak konkretów pod bramką Wisły. Dopisujemy punkt i na ten moment niczego on nie przesądza. Mamy teraz pełny mikrocykl do meczu z rezerwami ŁKS. Dobrze, że gramy u siebie i musimy się do niego właściwie przygotować. Wszystko jest w naszych nogach i głowach.