Rozmowa z Mateuszem Pielachem, obrońcą Wisły Puławy
- W ostatnim czasie miał pan sporo kontuzji. Udało się już wrócić do pełnej sprawności po długim rozbracie z piłką?
– Niestety, ostatnio pojawiło się trochę problemów ze zdrowiem. Dziesiątego stycznia wróciłem do treningów z pełnym obciążeniem, czekałem na ten moment długich osiem miesięcy. Jak dotąd czuję się dobrze i nic mi nie dokucza. I niejako w nagrodę fajnie było zagrać w Łęcznej przeciwko mojemu byłemu klubowi – Górnikowi.
- Przegraliście 0:1. Jak wypadł ten sparing?
– Uważam, że był to bardzo wyrównany mecz, ale za wcześnie na daleko idące wnioski. Zarówno my, jak i nasi przeciwnicy czujemy w nogach mocne treningi. Zaręczam, że w szczególności my trenujemy w ostatnim okresie bardzo ciężko.
- Trener Bohdan Bławacki słynie z tego, że lubi dać w kość piłkarzom...
– Raczej nam nie odpuszcza, ale też trzeba przyznać, że pomiędzy tym jak trenowaliśmy pod jego wodzą trzy lata temu, a tym jak trenujemy teraz, jest ogromna różnica. Obecnie mamy dużo zajęć z piłkami i żadnych powodów do narzekań. Nasz szkoleniowiec zresztą stwierdził, że fizycznie byliśmy dobrze przygotowani już wcześniej.
- Trzy lata temu ciężkie treningi zaowocowały awansem. Teraz nastawiacie się na podobne rezultaty?
– Warto podkreślić, że II liga to rozgrywki, gdzie przygotowanie fizyczne ma ogromne znaczenie. Jeśli będą mocne nogi, wtedy w głowie powinno pojawić się więcej pewności siebie. Obecnie jedno i drugie mamy ciężkie. Myślę, że jest jeszcze szansa powalczyć o coś więcej. Nie chcę jednak niczego głośno obiecywać bo to nie ma sensu. Pierwsze trzy, cztery mecze rundy wiosennej pokażą o co przyjdzie nam walczyć do zakończenia sezonu.
- Zespół został zimą wzmocniony, więc kibice mają prawo liczyć, że Wisła będzie teraz mocniejszą drużyną.
– Zarówno Piotr Zmorzyński z Orląt Radzyń Podlaski jak i Michał Kobiałka z Chełmianki to bardzo dobre transfery. Nie bez znaczenia jest fakt, że dołączyli do nas zawodnicy z regionu. Sam gram w Wiśle już pięć lat i na każdym kroku podkreślam, że siłą tego klubu zawsze było to, że większość piłkarzy pochodziła z Lubelszczyzny. Po wywalczeniu awansu trochę się to zmieniło i przyszli gracze z zewnątrz. Nie każdy z nich w Puławach się sprawdził. Teraz klub zdecydował powrócić do poprzedniego modelu i uważam, że to bardzo słuszna decyzja.