Piłkarze Motoru zapowiadali, że jadą do Stężycy po przełamanie. Zamiast tego dostali od beniaminka lanie. Radunia pokonała drużynę Marka Saganowskiego 3:0. To siódmy mecz z rzędu bez zwycięstwa lublinian, którzy wylądowali na… 10 miejscu w tabeli. Trudno jednak myśleć o korzystnym wyniku, kiedy nie wykorzystuje się nawet rzutu karnego
Gospodarze wysoko podeszli do rywali i szybko zaliczyli kilka przechwytów. Już w trzeciej minucie Damian Szuprytowski uderzył obok słupka. Niedługo później ten sam gracz „złamał” akcję z prawego skrzydła do środka, ale w ostatniej chwili został zablokowany.
Motor z uporem maniaka faulował na swojej połowie i dawał rywalom szanse na dośrodkowania. Po każdym stałym fragmencie gry robiło się gorąco, ale defensywa ekipy z Lublina potrafiła zażegnać niebezpieczeństwo. Po kwadransie gry wreszcie odgryźli się podopieczni Marka Saganowskiego. Przechwyt zaliczył Rafał Król, a piłkę przejął Vitinho. Brazylijczyk wpadł już w pole karne, ale wślizgiem zatrzymał go jeden z rywali. Całą akcję niecelnym strzałem zakończył Król.
W 23 minucie gospodarze dopięli swego. Maksymilian Cichocki oddał piłkę rywalom, a wystarczyło jedno podanie, następnie wycofanie przez Dawida Retlewskiego i wszystko pięknym uderzeniem z dystansu zakończył Szuprytowski. Lepiej nie dało się tego strzelić, bo piłka odbiła się jeszcze od słupka i wylądowała w siatce.
Po objęciu prowadzenia ekipa ze Stężycy oddała pole gry Motorowi. Żółto-biało-niebiescy mogli pokusić się o wyrównanie. Najpierw Damian Sędzikowski ładnie strzelił po ziemi jednak piłkę odbił bramkarz rywali. Po chwili niewiele do szczęścia zabrakło także Piotrowi Ceglarzowi. Jego próbę również odbił Kacper Tułowiecki. W 38 minucie Sędzikowski ograł na lewym skrzydle kilku rywali, ale dograł w pole karne do „nikogo”.
Końcówka to znowu lepsza postawa drużyny Sebastiana Letniowskiego. W 41 minucie Kamil Rozmus wyłuskał piłkę spod nóg rywali, tuż pod swoją bramką. Kilkadziesiąt sekund później Szuprytowski ośmieszył defensywę gości. 32-latek dostał piłkę ponad 20 metrów od bramki przeciwnika. I praktycznie jednym i tym samym zwodem oszukał pięciu rywali. Przekładał sobie tylko piłkę z prawej na lewą nogę, aż w końcu uderzył z bliska do siatki.
Przyjezdni z animuszem rozpoczęli drugą połowę, ale w 50 minucie powinno być 3:0. Retlewski z łatwością poradził sobie z Cichockim, wpadł w pole karne i uderzył centymetry obok słupka. Odpowiedział Król po centrze Adama Ryczkowskiego, ale jego „główka” także minęła bramkę.
Sporo działo się kilkadziesiąt sekund później. Najpierw Madejski odbił przewrotkę Retlewskiego. Szybka kontra Motoru dwóch na jednego powinna zakończyć się kontaktowym trafieniem, ale Ceglarz zamiast dograć do Ryczkowskiego przewrócił się na piłce. Po chwili obok bramki huknął Fidziukiewicz. A po drugiej stronie boiska Retlewski „zgasił” futbolówkę w polu karnym i w sytuacji sam na sam strzelił prosto w Madejskiego.
Motor atakował, ale Król huknął w środek bramki, a po dynamicznej akcji Sędzikowskiego piłki w szesnastce nie przejął jednak „Fidziu”. W 65 minucie Sędzikowski próbował jeszcze z rzutu wolnego, ale na posterunku był Tułowiecki. 180 sekund później po stałym fragmencie piłka wylądowała w siatce Motoru jednak boczny arbiter zasygnalizował spalonego i nadal było 2:0. W kolejnych fragmentach nie brakowało kolejnych okazji. Jakimś cudem Michał Miller i Retlewski nie wpakowali piłki do siatki. A później karnego wywalczył Cichocki. Odpowiedzialność wziął na siebie Fidziukiewicz. Niestety, najlepszy snajper II ligi uderzył bardzo źle i bardzo lekko, a bramkarz gospodarzy z łatwością złapał piłkę.
Nie udało się strzelić na 2:1, a niedługo później wreszcie Retlewski wykończył swoją akcję. Tym razem uniknął spalonego i w sytuacji jeden na jeden z Madejskim ustalił wynik na 3:0.
Radunia Stężyca – Motor Lublin 3:0 (2:0)
Bramki: Szuprytowski (23, 44), Retlewski (86).
Radunia: Tułowiecki – Witek, Szur, Kosznik, Wojowski, Baszłaj (90 Murawski), Deja (88 Fadecki), Łuczak (90 Lizakowski), Szuprytowski (68 Miller), Kuźniarski, Retlewski.
Motor: Madejski – Wójcik, Cichocki, Rozmus, Polak, Vitinho (46 Ryczkowski), Kusiński (26 Sędzikowski), Swędrowski, Król (73 Kołbon), Ceglarz (60 Firlej), Fidziukiewicz.
Żółte kartki: Deja – Kusiński, Swędrowski.
Sędziował: Karol Arys (Szczecin).