Ciekawy mecz w Skawinie, gdzie domowe spotkania rozgrywają Wiślanie Jaśkowice. Beniaminek prowadził z Avią Świdnik, ale żółto-niebiescy w końcówce wyrównali, a później zmarnowali dwie, doskonałe sytuacje. Efekt? Zawody zakończyły się remisem 1:1.
Piłkarze Łukasza Mierzejewskiego mają w tym sezonie sporo problemów na wyjazdach. Ostatnio nie poszło im także w domowym starciu z Karpatami Krosno, które przegrali 0:1. W sobotę kibice liczyli na rehabilitację, ale nie do końca udało się zmazać plamę.
Pierwsze fragmenty były ciekawe. Już w trzeciej minucie wydawało się, że Avii należał się rzut karny. Adrian Paluchowski niby wychodził już poza linię końcową, ale Arkadiusz Lewiński wyraźnie postawił na stopie napastnika „stempel”. Sędzia nie dopatrzył się jednak przewinienia i nakazał grać dalej. W 12 minucie Szymon Rak miał mnóstwo miejsca na prawym skrzydle i dobrze dograł wzdłuż bramki, gdzie piłki nie sięgnął jednak Marcel Myszka. Zamiast gola był tylko rzut rożny. Błyskawicznie przenieśliśmy się pod drugą bramkę, gdzie groźny strzał oddał Adrian Rakowski.
W 20 minucie defensywa gospodarzy wyraźnie się nie dogadała. I niewiele zabrakło, a skorzystałby z tego Jakub Zagórski, który uderzał na pustą bramkę. Dobrze swojego bramkarza asekurował jednak Lewiński. 120 sekund później groźną kontrę źle rozegrał Monsuru Adisa, który zamiast odgrywać na lewe skrzydło, sam chciał zakończyć akcję. W kolejnych fragmentach częściej do głosu dochodzili Wiślanie, którzy mimo nienajlepszej murawy potrafili wymieniać podania po ziemi i rozegrać kilka akcji z „klepki”. Konkretów z tego jednak nie było.
Po przerwie najpierw Krystian Bociek ładnie wyprowadził kontrę, a po chwili zatrzymał groźne podanie w pole karne Patryka Małeckiego. Bezbramkowy remis utrzymywał się do 70 minuty. Wówczas po rzucie rożnym gospodarze wycofali piłkę do obrony, a jeden z defensorów posłał długie podanie na „aferę”. Rafał Kursa pechowo odbił futbolówkę do Krystiana Boćka, ten świetnie „zgasił” ją na udo i uderzył do siatki na 1:0. Po chwili groźny strzał oddał Grzegorz Marszalik, ale dobrze spisał się Stanisław Grabowski.
Wydawało się, że Avia znowu zgrubi wszystkie punkty. Tymczasem w 77 minucie, w niegroźnej sytuacji zagapił się Bartłomiej Gruszkowski. Zza pleców obrońcy wybiegł Kamil Rozmus, „dzióbnął” sobie piłkę, a rywal go faulował. A skoro sytuacja miała miejsce w szesnastce Wiślan, to sędzia wskazał na „wapno”. Z 11 metrów nie pomylił się Wojciech Białek, dzięki czemu mecz zaczął się od nowa.
Świdniczanie złapali wiatr w żagle i wypracowali sobie jeszcze dwie, świetne okazje. Najpierw po podaniu Adriana Popiołka, Paluchowski uderzył z 16 metrów dosłownie centymetry obok słupka. W drugiej minucie doliczonego czasu gry z boiska wyleciał Rozmus po drugim „żółtku”, ale goście i tak mieli piłkę meczową. Po podaniu Zagórskiego znowu pomylił się Gruszkowski, a z bliska strzelał Białek. Instynktownie piłkę na rzut rożny odbił jednak bramkarz Wiślan i zawody zakończyły się remisem 1:1.
Wiślanie Jaśkowice – Avia Świdnik 1:1 (0:0)
Bramki: Bociek (70) – Białek (78-z karnego).
Avia: Grabowski – Kursa, Dobrzyński, Rozmus, Zagórski, Myszka (74 Kafel), Popiołek, Uliczny (74 Akhmedov), Rak (46 Białek), Małecki (74 Zając), Paluchowski.
Czerwona kartka: Rozmus (Avia, 90+2, za drugą żółtą).