Wyrównana pierwsza połowa, a druga zdecydowanie dla Motoru. Ostatecznie w debiucie nowego trenera – Roberta Góralczyka żółto-biało-niebiescy pokonali Lewart Lubartów 5:0. I zameldowali się w finale Pucharu Polski okręgu lubelskiego
Zgodnie z zapowiedziami Motor wystawił bardzo mocny skład. Od pierwszej minuty na boisku zameldowali się: Tomasz Brzyski, Grzegorz Bonin, a także Konrad Nowak. W sumie duża grupa podstawowych zawodników. Z młodzieży, która do tej pory nie grała za wiele pokazali się jedynie: Luigi D’Apollonio i Maciej Kraśniewski.
Mimo wszystko do przerwy trwała wyrównana walka, a goście mieli problem, żeby coś zdziałać w szesnastce niżej notowanego przeciwnika. Udało się dopiero w samej końcówce pierwszej odsłony za sprawą Nowaka. Jeżeli gospodarze mieli jeszcze nadzieje na uprzykrzenie życia faworytowi, to szybko musieli zmienić plan. Od razu po wznowieniu gry na 0:2 strzelił Brzyski, a jeszcze zanim minęła godzina gry zawody definitywnie zamknął Michał Paluch. Chociaż w tym przypadku gospodarze sygnalizowali, że napastnik drużyny z Lublina zdobył gola... ręką. W końcówce wynik poprawili jeszcze: Szymon Rak i Dawid Kamiński.
– Poważnie podeszliśmy do gry w Pucharze Polski. Potraktowaliśmy to spotkanie jako element przygotowania do meczów, które nas czekają. Jesteśmy po dwóch, wspólnych treningach. Wykorzystaliśmy je do tego, żeby budować pomysł na grę. Mecz w Lubartowie miał być potwierdzeniem lub sprawdzeniem tego co zrobiliśmy – mówi Robert Góralczyk, który od poniedziałku jest nowym trenerem żółto-biało-niebieskich.
I chwali gospodarzy przede wszystkim za pierwsze 45 minut. – Puchar ma to do siebie, że zespoły się dodatkowo mobilizują. Wiadomo, że ci niżej sklasyfikowani dają z siebie więcej, niż normalnie. Pierwsza połowa w wykonaniu gospodarzy była naprawdę dobra i charakterna. Zmusili nas do poważnego wysiłku. Później bramki ułatwiły nam zadanie. Z pewnych rzeczy na pewno jestem zadowolony. Cieszmy się ze zwycięstwa i awansu, ale teraz najważniejsza jest sobota i mecz ligowy z KSZO – dodaje trener Góralczyk.
Czwartoligowiec żałuje, że nie udało się zachować czystego konta do końca pierwszej połowy. – Naprawdę jestem zadowolony z tej części gry. Motor nie mógł stworzyć zagrożenia pod naszą bramką. Praktycznie pierwsza dobra akcja ofensywna od razu zakończyła się golem – ocenia Łukasz Mierzejewski, opiekun ekipy z Lubartowa. – Mieliśmy plan, żeby przetrwać te pierwsze 45 minut, ale niestety straciliśmy bramkę do szatni. A potem od razu drugą i ciężko było się już podnieść. Rywale byli lepsi, ale szkoda, że w końcówce nieudało się chociaż raz trafić do siatki. Mieliśmy kilka dobrych akcji – dodaje popularny „Mierzej”.
Żółto-biało-niebiescy w finale Pucharu Polski LZPN zmierzą się z Wisłą Puławy lub Avią Świdnik. Starcie naszych trzecioligowców zaplanowano dopiero na 24 listopada. A w najbliższą sobotę trener Góralczyk zadebiutuje przy okazji meczu ligowego. Na Arenie Lublin pojawi się KSZO Ostrowiec Świętokrzyski.
Lewart Lubartów – Motor Lublin 0:5 (0:1)
Bramki: Nowak (42), Brzyski (49), Paluch (58), Rak (70), D. Kamiński (82).
Lewart: Kuźma, Wankeiwicz, Budzyńśki, Michna, Marzęda, Pokrywka (72 Filipczuk), Bujak (65 Majewski), A. Pikul, Najda (75 Muzyka), Fularski (46 D. Pikul), Szkutmik.
Motor: Olszewski (46 Sobieszczyk) – Michota (75 Kraśniewski), Majewski, Cichocki, Wołos (46 Słotwiński), Bonin (57 Rak), Gałecki, D’Apollonio (57 Darmochwał), Meskhia (46 Paluch), Brzyski (57 D. Kamiński), Nowak.