Wygrana we wtorek i wygrana w sobotę. Początek sezonu w Puławach można uznać za udany. W tygodniu Wisła pokonała w Pucharze Polski Znicza Pruszków 2:1. A dzisiaj zdobyła trzy punkty w pierwszym meczu ligowym, pokonując swoją imienniczkę z Sandomierza 1:0
Od pierwszego gwizdka przeważali gospodarze. Pierwszą, naprawdę groźną akcję Duma Powiśla przeprowadziła po kwadransie gry. Świetnie lewym skrzydłem przedarł się Iwan Litwiniuk i oddał dobry strzał, ale bramkarz rywali był na posterunku. Dosłownie kilkadziesiąt sekund później to goście mieli szansę otworzyć wynik. Tym razem dobrze spisał się jednak Paweł Socha, który obronił główkę Michała Kamińskiego.
W 24 minucie piłkarze trenera Magnuszewskiego dopięli swego. Bohaterami zostali: Szymon Stanisławski i Łukasz Kacprzycki. Ten pierwszy idealnie dograł do kolegi, a pomocnik pozyskany z Kotwicy Kołobrzeg z kilku metrów wpakował piłkę do siatki. Tym samym zrehabilitował się za wtorkowy mecz w Pruszkowie. Miał tam kilka dogodnych okazji, ale wszystkie zmarnował.
W kolejnych minutach pierwszej odsłony to puławianie powinni podwyższyć swoje prowadzenie. W 39 minucie znowu po akcji ze Stanisławskim spudłował Kacprzycki. A później przestrzelili jeszcze: Krystian Puton i Mateusz Pielach. Na przerwę Duma Powiśla zabrała skromne prowadzenie, ale miejscowi musieli się mieć na baczności, bo przeciwnik udowodnił, że też może być groźny.
Od razu po zmianie stron musieli się wykazać obaj bramkarze. Najpierw golkiper gości uprzedził przed polem karnym Kacprzyckiego. Z kolei Socha poradził sobie z groźną próbą, z rzutu wolnego. W 54 minucie na 2:0 powinien trafić Pielach, ale z bliska nie trafił w bramkę.
Na kwadrans przed końcowym gwizdkiem świetną akcję przeprowadzili byli gracze Orląt Spomlek Radzyń Podlaski: Piotr Zmorzyńśki i Krystian Puton. Pierwszy podawał, drugi strzelał, ale znowu wykazał się bramkarz ekipy z Sandomierza. W samej końcówce przyjezdni rzucili już wszystkie siły do ataku i pod bramką Sochy robiło się gorąco, ale ostatecznie podopieczni trenera Magnuszewskiego dowieźli trzy punkty do końcowego gwizdka.
ZDANIEM TRENERÓW
Jacek Magnuszewski (Wisła Puławy)
– To był dla nas bardzo trudny mecz. Przeciwnik zaprezentował się bardzo solidnie. My graliśmy pod ogromną presją. Wiadomo, co przez ostatnie dwa lata działo się u nas w klubie. Zawodnicy byli świadomi, jakie były oczekiwania. Trochę na początku nogi się trzęsły. Udało się jednak zdobyć gola po ładnej kontrze. Później nie byliśmy w stanie narzucić swojego modelu gry. Widać było, że mecz w Pruszkowie odbił się fizycznie na niektórych zawodnikach. Tam do 90 minuty trzeba było grać o wygraną, żeby uniknąć dogrywki. I w sobotę odstawaliśmy od rywala, brakowało nam szybkości i dynamiki. Mieliśmy jednak bardzo dobre sytuacje i przy 2:0 byłoby dużo spokojniej. Niestety, do końca było nerwowo. Chcę jednak podziękować chłopakom, że mimo problemów potrafili się obronić i dowieźć ten wynik do końca. Dopisujemy trzy punkty i możemy grać sobie spokojnej w kolejnych spotkaniach.
Dariusz Pietrasiak (Wisła Sandomierz)
– Gratulacje dla rywali. Nasza gra? Szkoda, bo mieliśmy swoje sytuacje. W wielu fragmentach prowadziliśmy grę, ale brakowało nam postawienia „kropki nad i”. Idziemy jednak w dobrym kierunku. Od dwóch tygodni jesteśmy jednak w tym składzie. Czeka nas sporo pracy, żeby to wszystko wyglądało tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Przede wszystkim musimy trafiać do bramki. My nie strzeliliśmy, gospodarze tak i dlatego wygrali.
Wisła Puławy – Wisła Sandomierz 1:0 (1:0)
Bramka: Kacprzycki (24).
Wisła Puławy: Socha – Król, Pielach, Poznański, Litwiniuk, Zmorzyński, Maksymiuk (83 Popiołek), Szymankiewicz (90 Brzeski), Kacprzycki (66 Szczotka), Puton, Stanisławski (90+3 Żelisko).
Wisła Sandomierz: Wierzgacz – Konefał, Kolbusz, Poński, Mokrzycki, Chorab, Nogaj, Bażant, Putinm Łata, Kamiński.
Żółte kartki: Kacprzycki, Pielach – Mokrzycki, Piechniak.
Sędziował: Konrad Kołak (Stary Sącz). Widzów: 500.