Nie udało się piłkarzom Damiana Panka przedłużyć serii zwycięstw w Oświęcimiu. Tamtejsza Soła wysoko zawiesiła Orlętom poprzeczkę. Goście prowadzili, ale ostatecznie zremisowali 1:1. Dorobek 10 punktów w czterech meczach i tak można jednak uznać za bardzo dobry
Początek był lepszy w wykonaniu gospodarzy. To oni mieli dwie świetne szanse. Zwłaszcza Przemysław Knapik, którego uderzenie w ostatniej chwili wybił sprzed linii bramkowej Krystian Stolarczyk. Biało-zieloni się nie patyczkowali. W 29 minucie Karol Kalita dostał dobre podanie od Karola Rycaja, a obrońca i bramkarz Soły się nie dogadali. Kalita z zimną krwią to wykorzystał posyłając piłkę nad bezradnym golkiperem rywali. Dla 24-latka był to trzeci gol w tym sezonie, zdobyty w trzecim spotkaniu z rzędu.
Ekipa z Radzynia Podlaskiego dowiozła korzystny wynik do przerwy. Po zmianie stron mogła podwyższyć prowadzenie, ale zabrakło skuteczności. W 73 minucie zrobiło się za to 1:1. Przyjezdni stracili bramkę po zamieszaniu w swoim polu karnym. Końcówka to szanse jednych i drugich, ale żadna ze stron nie zadała już decydującego ciosu.
– Szanujemy ten punkt, bo Soła należy do czołowych zespołów w lidze – mówi Damian Panek, trener Orląt. – Mecz różnie się układał. Najpierw to rywale mogli objąć prowadzenie. Później my strzeliliśmy jednego gola i mogliśmy drugiego. Cieszy, że przedłużyliśmy passę meczów bez porażki. Mamy 10 punktów, ale nadal twardo stąpamy po ziemi. Obiecywałem chłopakom przed sezonem, że każdy dostanie szansę. Dokonałem kilku zmian w składzie i jestem zadowolony z postawy zawodników – dodaje szkoleniowiec zespołu z Radzynia Podlaskiego.
Soła Oświęcim – Orlęta Spomlek Radzyń Podlaski 1:1 (0:1)
Bramki: Szymczak (73) – Kalita (29).
Orlęta: Nowacki – Ciborowski, Stolarczyk, Zarzecki, Szymala, Rycaj (70 Mielniczuk), Kot, Wiejak (89 P. Madejski), Puton (88 Iwańczuk), Zmorzyński, Kalita (65 Myśliwiecki).