W piątek dwa mecze kontrolne zagrali piłkarze Mikołaja Raczyńskiego. Orlęta Spomlek pokazały się z dobrej strony w starciu z drugoligową Pogonią Siedlce, ale ostatecznie przegrały ten mecz 1:3. Wieczorem biało-zieloni wysoko ograli za to Pogoń Płaszczówka – 5:1.
W Siedlcach Michał Kobiałka i spółka mieli wszystko pod kontrolą w pierwszej części spotkania. To właśnie były zawodnik Pogoni trafił do siatki po strzale bezpośrednio z rzutu rożnego. Piłkę do siatki wpakował także Karol Rycaj, ale sędzia dopatrzył się pozycji spalonej i ten gol nie został uznany.
Drugą cześć spotkania trzecioligowiec też rozpoczął obiecująco. Szybko Igor Szczygieł powinien podwyższyć na 2:0, ale w sytuacji sam na sam z golkiperem rywali nie trafił w bramkę. W 57 minucie arbiter uznał, że Patryk Szymala zagrał ręką w swojej szesnastce po uderzeniu Damiana Szuprytowskiego. Efekt? Rzut karny, który całkowicie odmienił sytuację na boisku. Damian Nowak wyrównał z „wapna”, a później między 69, a 70 minutą zawodów jeszcze dwukrotnie wpisał się na listę strzelców, wykorzystując błędy gości. I ostatecznie to drużyna Marka Saganowskiego cieszyła się z wygranej 3:1.
W drugim spotkaniu podopieczni trenera Raczyńskiego pokonali występującą w zamojskiej okręgówce Pogoń Łaszczówka 5:1. Dwa gole zdobył Piotr Kuźma.
– Wygraliśmy pierwszą połowę w Siedlcach i to zasłużenie. Rywale dominowali, ale sami się już denerwowali, bo nie mogli oddać nawet strzału. My mieliśmy naprawdę bardzo dobrze momenty, raz biliśmy chyba pięć rzutów rożnych z rzędu, zdobyliśmy drugiego gola, który nie został jednak uznany. Ciężko ocenić czy rzeczywiście to była dobra decyzja sędziego. W drugiej połowie też wyglądaliśmy całkiem nieźle, aż do tego karnego. Szczerze mówiąc nam wydawało się, że Patryk dostał piłką w plecy. Nie ma co ukrywać, że ta sytuacja była punktem zwrotnym. Potem wszystko się nam posypało i zaczęliśmy popełniać proste błędy. Najpierw złe wyprowadzenie, strata i gol. Po chwili to samo przy kolejnym wyprowadzeniu. Chyba złapaliśmy zadyszkę, a swoje zrobiła też naturalna murawa, bo pierwszy raz od dawna graliśmy na takiej nawierzchni. Nie mamy się jednak, czego wstydzić na tle drugoligowca – ocenia Mikołaj Raczyński.
I dodaje, że jest bardzo zadowolony z postawy Dawida Błasika, kolejnego nowego zawodnika w Orlętach. Stoper z rocznika 2003 został wypożyczony do końca sezonu z Rakowa Częstochowa. Ostatnio na tych samych zasadach przebywał w Wiśle Puławy, ale nie zagrał w II lidze ani razu. – Zagrał naprawdę fajne zawody. Nie przegrywał pojedynków, dobrze wyprowadzał piłkę, więc na pewno cieszymy się, że udało się go pozyskać. Ciągle rozglądamy się też za napastnikiem. Kilka tematów się nam wysypało, dlatego ciągle szukamy. Zależało nam na wzmocnieniu defensywy i to się udało, teraz potrzebujemy kolejnego piłkarza do rywalizacji na pozycji numer dziewięć. Uważam, że każdy zyska dzięki rywalizacji, bo w ten sposób zawodnicy podwójnie się motywują – dodaje opiekun zespołu z Radzynia Podlaskiego.
Jego podopieczni w następną sobotę zagrają u siebie ze Świdniczanką (godz. 11). Obie strony umówiły się jednak, że zawody zostaną podzielone na trzy tercje po 45 minut każda.
Orlęta Spomlek Radzyń Podlaski – Pogoń Łaszczówka 5:1 (2:1)
Bramki: Kuźma 2, Grochowski, Madembo, samobójcza – Podborny.
Orlęta: Maksymowicz – Siudaj, Korolczuk, Migal, Zając, Roguski, Skrzyński, Grochowski, Wardziak, Madembo, Kuźma oraz Burdon, Reszka.
Pogoń Siedlce – Orlęta Spomlek Radzyń Podlaski 3:1 (0:1)
Bramki: Nowak (58-z karnego, 69, 70) – Kobiałka (31).
Pogoń: Kikolski – Misiak, Wichtowski, Lewandowski, Miś (75 Mucha), Bujalski, Pek, Wicenciak, Szuprytowski (70 Sinior), Demianiuk, Nowak (81 Grochowski).
Orlęta: Kołotyło – Szymala, Błasik, Duchnowski, Chaliadka, Kamiński, Kobiałka, Zmorzyński, Szczygieł, Rycaj, Maj oraz Maksymowicz, Kuźma, Madembo.