Sporo emocji dostarczył mecz w Kocku. Tamtejsze Polesie jako pierwsze straciło bramkę w starciu z Victorią Żmudź, ale jeszcze przed przerwą wyszło na prowadzenie 2:1. Mimo wszystko trzy punkty zgarnęli goście po wygranej 3:2. A to oznacza, że drużyna Grzegorza Białka mocno skomplikowała swoją sytuację w tabeli
Już w siódmej minucie Mateusz Misztal odebrał piłkę rywalom, a później wyłożył ją, jak na tacy do Piotra Leckiego. Temu ostatniego nie pozostawało nic innego, jak wpakować ją do pustej bramki. Kiepski początek zawodów wcale nie zniechęcił gospodarzy. W 25 minucie dobre podanie od Brighta Barnora otrzymał Arkadiusz Adamczuk i w sytuacji jeden na jeden z bramkarzem lobem posłał piłkę do siatki.
W 34 minucie zrobiło się 2:1. Pierwsza centra z rzutu rożnego była nieudana, ale druga w wykonaniu Macieja Skrzypka dużo lepsza. Piłka trafiła wprost na głowę Tomasza Kamińskiego i ten świetnie uderzył z 13 metrów do siatki. Końcówka pierwszej odsłony należała do ekipy z Kocka. Trzecie trafienie mógł zaliczyć Adamczuk. Zamiast tego w doliczonym czasie gry z gola cieszyła się Victoria. Trzeba dodać, że przyjezdnym dopisało szczęście. Strzelał Kamil Przychodzień, a piłka odbiła się od Jacka Cybula i kompletnie zmyliła bramkarza miejscowych.
Po zmianie stron drużyna ze Żmudzi ruszyła do ataku i szybko wyszła na prowadzenie. Z rzutu wolnego w poprzeczkę przymierzył Jurij Furta, a z bliska na 2:3 strzelił Wojciech Stańczykowski. Polesie potrzebowało chwili, żeby otrząsnąć się po tym ciosie. Piłkarze trenera Białka szybko się jednak pozbierali i przejęli inicjatywę. Przez chwilę z bramki cieszył się Piotr Waszczyński, ale sędzia uznał, że rywala faulował Cybul i wyrównania nie było.
Później niewiele do szczęścia zabrakło Michałowi Wójcickiemu. Świetnie jego uderzenie obronił jednak Bartłomiej Porzyc. W ostatnich sekundach bohaterem beniaminka mógł zostać Barnor. Popularny „Bibi” znalazł się sam przed bramkarzem. Niestety, z ostrego kąta próbował strzelać w krótki róg. I przymierzył tylko w boczną siatkę.
ZDANIEM TRENERÓW
Piotr Moliński (Victoria Żmudź)
– Uważam, że obie drużyny stworzyły ciekawe widowisko. Polesie potrzebuje punktów, a my też chcieliśmy podtrzymać dobrą passę. To był mecz walki, ale emocji nie brakowało. Na pewno mieliśmy trochę szczęścia, bo w końcówce rywal nas mocno przycisnął i kilka razy w polu karnym robiło się bardzo gorąco. Udało się jednak dowieźć korzystny wynik do końca. I nie przegraliśmy już szóstego spotkania z rzędu. O utrzymanie też raczej nie musimy się już martwić. Bardzo się cieszymy, bo wiadomo, że w ostatnich latach walczyliśmy o ligowy byt do ostatniej kolejki. Teraz będzie inaczej, ale to nie znaczy, że odbębnimy tylko te pozostałe mecze. Ciągle walczymy o jak najlepszy wynik.
Grzegorz Białek (Polesie Kock)
– Szkoda tego meczu. Nawet punkt byłby dla nas bardzo cenny. A porażka mocno skomplikowała naszą sytuację w tabeli. Mieliśmy jednak sporego pecha. Do przerwy mogliśmy prowadzić 3:1, a zamiast tego po rykoszecie straciliśmy gola na 2:2. Zaraz po przerwie Victoria strzeliła trzecią bramkę i to w zasadzie było wszystko z ich strony w ataku. Nie przypominam sobie, żeby stworzyli jeszcze jakieś groźne akcje. My mieliśmy swoje sytuacje i naprawdę zabrakło niewiele. Bardzo chcieliśmy wygrać, bo mieliśmy szansę na wydostanie się ze strefy spadkowej. W kilku sytuacjach zabrakło nam większego spokoju. Nie będzie łatwo, ale na pewno walczymy dalej.
Polesie Kock – Victoria Żmudź 2:3 (2:2)
Bramki: Adamczuk (25), Kamiński (34) – Lecki (7), Cybul (45+1-samobójcza), Stańczykowski (48).
Polesie: Makowski – Dobosz (80 Michał Skrzypek), Golda, Kamiński, Bielecki (72 Majcher), Maciej Skrzypek, Barnor, Wójcicki (80 Król), Adamczuk, Cybul, Waszczyński.
Victoria: Porzyc – K. Sawa (84 Kasprzycki), Paskiw, Pogorzelec, Przychodzień, Misztal (84 J. Sawa), Brzozowski, Stańczykowski, Furta (90 Flis), Sobiech, Lecki.
Żółte kartki: Waszczyński, Cybul, Cybul, Majcher, Maciej Skrzypek – Stańczykowski, Paskiw.
Sędziował: Marcin Kluk (Zamość).