Już dzisiaj Legia Warszawa zmierzy się z Molde FK w rewanżowym spotkaniu trzeciej rundy kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów. Transmisja od godz. 20.30 w TVP 1 oraz na sport.tvp.pl
Liczy się tylko zwycięstwo, bo pierwsze spotkanie pokazało, że mistrza Norwegii wyeliminować można wyłącznie stawiając na ofensywną grę.
Po szczęśliwym 1:1 na wyjeździe trener Jan Urban mógł swobodnie odetchnąć. W końcu jego podopieczni osiągnęli korzystny rezultat mimo fatalnej dyspozycji.
Kilka godzin później szkoleniowiec Legii myślał już tylko o spotkaniu rewanżowym i o tym, jak zagrać, żeby Ole Gunnar Solskjear po meczu nie mógł znowu powiedzieć: "Pierwsza połowa to było najlepsze 45 minut w wykonaniu moich podopiecznych, odkąd zostałem trenerem Molde”.
– W pierwszym meczu podeszliśmy do rywala ze zbyt dużym respektem. W rewanżu musimy od początku narzucić mu swój styl gry – twierdzi Urban.
W składzie Legii zabraknie dziś na pewno kontuzjowanych Inakiego Astiza i Marko Sulera. Do gry gotowi są za to: Michał Kucharczyk, Daniel Łukasik i Jakub Rzeźniczak.
Konkurencja jest olbrzymia. Pewni występu w pierwszej jedenastce mogą być chyba tylko Dusan Kuciak oraz Ivica Vrdoljak. Wątpliwe jednak, żeby trener postawił na któregoś z rekonwalescentów.
Dla mistrza Polski dzisiejsze spotkanie ma niebagatelne znaczenie. Ewentualne zwycięstwo i awans do czwartej rundy kwalifikacyjnej Champions League, oznaczać będzie grę w fazie grupowej jednego z europejskich pucharów.
Nawet w wersji minimum, zakładającej komplet porażek na kolejnym etapie i przenosiny do Ligi Europy, jest to równoznaczne z zasileniem klubowego budżetu kwotą rzędu 5 mln euro.
Spotkanie Legii z Molde słusznie nazywane jest najważniejszym meczem sezonu, ale chłopcy Urbana mogą zagrać takich więcej. W czwartej rundzie kwalifikacyjnej, o awans z fazy grupowej itp.
Niemniej dzisiejszy mecz będzie ostatnim w europejskich pucharach, w którym Legioniści zagrają pod presją. Hasło "Jesteśmy faworytami, musimy wygrać” przestanie obowiązywać. Później będzie, że rywal musi, a Legia tylko może.