Rozmowa z Jarosławem Stępniem, piłkarzem POM Iskra Piotrowice
- Patrząc na jesienne wyniki POM, chyba nie żałuje pan, że w lecie zamienił pan Bychawę na Piotrowice?
– W lipcu myślałem już o zawieszeniu butów na kołek. Skusiła mnie jednak oferta POM i postanowiłem jeszcze trochę pokopać piłkę. Okazało się to świetną decyzją, bo trafiłem do dobrego zespołu, w którym panuje znakomita atmosfera.
- Nie miał pan problemów z powrotem do roli zawodnika? W Granicie Bychawa przez wiele lat był pan przecież grającym trenerem.
– Delikatne skrzywienie mi pozostało. Teraz mam jednak wolną głowę i mogę się skupić jedynie na graniu w piłkę. To na pewno jest dla mnie bardzo wygodna sytuacja. Widać to zresztą po moich statystykach. 7 bramek i kilka asyst to niezły wynik. To jednak nie jest najważniejsze. Najbardziej istotny jest dla mnie wynik całego zespołu.
- Co było siłą POM w rundzie jesiennej?
– Pierwszym atutem była szeroka kadra. Kiedy na boisko wchodził rezerwowy, to nie odstawał on umiejętnościami od graczy z pierwszej jedenastki. W tym sezonie w rozgrywkach lubelskiej klasy okręgowej można dokonywać aż 5 zmian. W tej sytuacji szeroka kadra stała się jeszcze bardziej istotna. To ona pozwalała nam na utrzymanie wysokiego tempa w trakcie całego spotkania. Drugim istotnym elementem była solidna defensywa. 9 bramek straconych w 15 meczach to naprawdę imponujący wynik.
- Najtrudniejszy mecz w tej rundzie?
– Ciężko wskazać jedno spotkanie. Sporo problemów mieliśmy w Janowie Lubelskim, gdzie ostatecznie ponieśliśmy jedyną porażkę w tym sezonie. Wysoko poprzeczkę zawiesił nam również Sokół Konopnica, z którym zremisowaliśmy. Mocno zaskoczył nas też Tur Milejów.
- Czy, patrząc na poprzednie lata, lubelska klasa okręgowa jest w tym sezonie mocniejsza niż wcześniej?
– Przed startem rozgrywek wydawało się, że będzie ona równa i mocna. Tymczasem okazało się, że pierwsza czwórka dość szybko odskoczyła od reszty stawki. Ciężko w tej chwili powiedzieć, kto ostatecznie uzyska awans do IV ligi. Wiele zależy od planów rezerw Wisły Puławy, które mają przecież olbrzymi potencjał i zaplecze. Sporo drużyn nauczyło się jednak jak sobie z nimi radzić i urządzają swoje spotkania w terminach gier pierwszej drużyny. W ten sposób rezerwy nie mogą wzmacniać się zawodnikami z drugiej ligi. Groźnym przeciwnikiem może być też Stal Poniatowa, która ma silną kadrę.
- Wiosnę zaczynacie od konfrontacji z rezerwami Wisły Puławy. To dobrze?
– To nie jest istotne, bo walka rozstrzygnie się na przestrzeni całego sezonu, a nie jednego meczu. Kluczem do uzyskania awansu jest regularne zdobywanie punktów. Jeżeli wiosną powtórzymy wynik punktowy z jesieni to awansujemy.
- I wtedy Jarosław Stępień znowu zagra w IV lidze...
– Historia zatoczyłaby wówczas koło, bo poprzednio na tym poziomie grałem również będąc zawodnikiem POM. Wówczas to były jednak bardzo silne rozgrywki. Występowały w nich m.in. Wisła Puławy czy Chełmianka Chełm.