Jak co roku proces licencyjny w I i II lidze może spowodować zmiany na liście awansów i spadków w niższych klasach rozgrywkowych. I tak nieoczekiwanie do IV ligi może awansować Polesie Kock. Ale tylko wtedy jeżeli spadek Wisły Puławy z II ligi stanie się faktem. A to wcale nie jest jeszcze przesądzone
Sytuacja w lubelskiej klasie okręgowej wydawała się być klarowna już kilka tygodni temu. Rezerwy Wisły Puławy prowadziły z olbrzymią przewagą nad resztą stawki i były na prostej drodze w kierunku awansu do IV ligi. Psikusa zrobił im jednak pierwszy zespół, który nieoczekiwanie spadł z II ligi. W ten sposób również odebrał rezerwom szansę awansu, ponieważ, w myśl regulaminu, pomiędzy obiema ekipami muszą być dwa poziomy rozgrywkowe przerwy.
Mimo to w Puławach liczono, że LZPN zrobi dla rezerw wyjątek i pozwoli grać im w IV lidze. W tym wypadku powoływano się na przypadek Pelikana Łowicz, którego pierwszy zespół gra w trzeciej lidze, a drugi w grupie łódzkiej IV ligi. – Znam ten przypadek. LZPN chce jednak stać na straży regulaminu, a ten mówi wyraźnie o dwóch poziomach rozgrywkowych przerwy. Jeżeli Wisła zagra w przyszłym sezonie w III lidze, to z lubelskiej klasy okręgowej awans uzyska drugi w tabeli zespół Polesia Kock – mówi Konrad Krzyszkowski z LZPN.
W Kocku jednak jeszcze nie otwierają szampanów. Wszystko przez proces licencyjny w I i II lidze. Kilka klubów może mieć problemy z pozytywną weryfikacją, co otworzyłoby przed Wisłą możliwość powrotu do II ligi. W takim wypadku, rezerwy puławian awansowałyby na czwarty front. – Sytuacja jest bardzo skomplikowana. Nikomu źle nie życzymy. Wiadomo jednak, że marzy nam się awans. Byłby to dla nas powrót do IV ligi po roku przerwy – mówi Leon Filipek, kierownik Polesia.
Kocczanie są już zaprawieni w regulaminowych bojach. Przed rozpoczęciem obecnego sezonu przez kilka dni byli już w IV lidze, gdzie mieli zastąpić wycofującą się Włodawiankę. Klub z Włodawy do rozgrywek ostatecznie przystąpił, przez co zmusił Polesie do gry w „okręgówce”. – Wówczas już otrzymaliśmy nawet dokładny terminarz. Okazało się jednak, że Włodawianka zmieniła zdanie i zgłosiła się do ligi. Życie pokazało, że to był ich błąd, bo wycofali się po kilku kolejkach. My jednak już musieliśmy pozostać w „okręgówce”. Właśnie dlatego teraz zachowujemy spokój i spokojnie czekamy na proces licencyjny w wyższych ligach – dodaje Filipek.