Trwa niemoc GKS Bogdanka. Podopieczni Piotra Rzepki po raz ostatni wygrali 1 października, z Polonią Bytom. Od tamtej pory minęło już siedem kolejek. A jakby tego było mało, w czterech ostatnich spotkaniach "zielono-czarni” nie strzelili nawet jednego gola.
Kilka dogodnych okazji zaprzepaścił Nildo, który znowu przypominał zawodnika sprzed roku, kiedy seryjnie zaprzepaszczał dogodne okazje. Tak było między innymi w 28 min, kiedy po dośrodkowaniu Nikitovicia, Pesir przedłużył piłkę głową, a Brazylijczyk z najbliższej odległości przeniósł piłkę nad bramką. Można? W I lidze nie ma rzeczy niemożliwych.
A przecież już kwadrans wcześniej Nildo nie wykorzystał świetnej okazji, którą stworzyło podanie Radosława Bartoszewicza. Z kolei po drugiej stronie boiska najbliższy powodzenia był przed przerwą Grzegorz Domżalski.
Na początku drugiej części za kopnięcie Mateusza Pielacha z boiska został wyrzucony Piotr Ruszkul i gospodarze skupili swoją uwagę wyłącznie na bronieniu dostępu do własnej bramki. GKS w żaden sposób nie mógł poradzić sobie z banalną taktyką, choć znowu swoją szansę miał Nildo. Brzmi do dziwnie, ale przewaga jednego zawodnika gościom wyraźnie zaszkodziła.
W ubiegłym tygodniu łęcznianie zostali upokorzeni w Elblągu, przegrywając z outsiderem 0:1. Porównując styl z soboty, do tamtego występu, w grze na pewno widać było postęp. Ale dlaczego szukać najprostszego odnośnika? Bo jeśli popatrzeć na inne mecze w wykonaniu GKS, choćby remis z Arką Gdynia, to o optymistyczne wnioski jest już trochę trudniej.
Olimpia Grudziądz - GKS Bogdanka Łęczna 0:0
Olimpia: Wróbel - Kokoszka, Dąbrowski, Kowalski, Ratajczak - Frańczak, Białek, Domżalski (63 Copik), Ruszkul, Cieciura - Dziedzic (76 Tumicz).
GKS: Prusak - Sołdecki, Wallace, Magdoń, Pielach (58 Ninković) - Zuber (70 Kusiak), Bartoszewicz, Nikitović, Pesír, Oziemczuk (58 Renusz) - Nildo.
Żółte kartki: Dąbrowski (O) - Bartoszewicz, Pielach, Wallace, Nildo, Ninković (G)
Czerwona kartka: Ruszkul (O) w 47 min za faul.
Sędziował: Jarosław Rynkiewicz (Szczecin).
OPINIE TRENERÓW
Gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu, to na pewno szanowałbym ten jeden punkt. Bo tutaj w Grudziądzu jest gorący teren. Ale jak ma się jednego zawodnika przewagi i przeciwnik jest tak nerwowy, to niedosyt na pewno zostaje. Bo my powinniśmy spokojnie poczekać na swoją sytuację, a nie również grać nerwowo.
Od jakiegoś czasu nie możemy dopisać tych trzech punktów. Tutaj też w pierwszej połowie mieliśmy kilka sytuacji. W drugiej też były okazje, a w dodatku przez ponad czterdzieści minut graliśmy z przewagą jednego zawodnika.
Brakuje nam spokoju w decydujących momentach, dlatego nie możemy wygrać. Ale w końcu musi to nastąpić, bo każda seria, nawet zła, musi znaleźć swój finał. Mam nadzieję, że nasza zakończy się wreszcie za tydzień w Radzionkowie.
Mecz z Olimpią nie był brutalny, ale był ostry. Było dużo starć. Były puszczane przywileje, ale chyba nie każdy rozumiał je w prawidłowy sposób, bo niektórym zaczęło wydawać się, że mogą robić co chcą. Sędzia zaczął gwizdać, aby uspokoić te temperamenty i wtedy gra stawała się szarpana.
Mimo to, ten mecz był ciekawym widowiskiem do oglądania, miał swoją dramaturgię. Skończyło się bez goli, bo oba zespoły mają podobne potencjały piłkarskie. Jednak gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu, to może wtedy wracalibyśmy do domu z trzema punktami.
Marcin Kaczmarek (Olimpia)
Biorąc pod uwagę to, że przez tak długo graliśmy w osłabieniu, z GKS Bogdanka, czyli dobrym i mocnym zespołem, remis należy uznać za cenny. Okoliczności nie były sprzyjające, bo ciężko jest grać przez czterdzieści minut bez jednego zawodnika i atakować. Pomimo osłabienia zespół z Łęcznej praktycznie nie był w stanie nam zagrozić i wypracować sobie okazji podbramkowych. Michał Wróbel nie miał praktycznie pracy. Szkoda, że nie mogliśmy się przekonać jak ten mecz by wyglądał, gdyby było nas jedenastu.