W sobotę po raz pierwszy od 31 maja cały trening piłkarskiej reprezentacji Polski mogli oglądać wszyscy chętni. Trener Paweł Janas zgodził się, by po zwyczajowych 15 minutach nie wypraszać ze stadionu w Barsinghausen dziennikarzy i kibiców. „Teraz nie ma już czego ukrywać. I tak wracamy do domu” – mówili jedni, a inni byli zdania, że „gdyby tak było od początku, to wyniki na pewno nie byłyby gorsze”.
Polscy kibice wciąż są stęsknieni kontaktu z reprezentacją, choć zdają sobie sprawę, że na sukcesy muszą poczekać co najmniej dwa lata, do mistrzostw Europy w 2008 roku. Na każdym treningu zjawia się regularnie kilkudziesięciu sympatyków futbolu, jednak głównie mieszkających na co dzień w Niemczech.
Pierwszy po meczu z Niemcami trening polskich piłkarzy trwał nieco ponad godzinę. Paweł Janas wyraźnie nie chciał ich zmęczyć i w zajęciach nie brakowało elementów zabawowych. Były też strzały na bramkę i „gierka”, w której zazwyczaj trenerzy ćwiczą ustawienie na najbliższy mecz.
Trudno przypuszczać, by tak było i tym razem, bo wtedy skład na spotkanie z Kostarykę wyglądałby eksperymentalnie. W bramce Boruc, w obronie Dudka, Bąk, Lewandowski i Żewłakow, w pomocy Smolarek, Giza, Szymkowiak i Mila, a w ataku Żurawski z Brożkiem. Selekcjoner jeszcze w czwartek zapowiadał, że zagrają ci, którzy są w najlepszej formie.
Wiadomo, że w pożegnalnym występie „biało-czerwonych” na mundialu nie weźmie udziału Radosław Sobolewski, który w spotkaniu z Niemcami dostał czerwoną kartkę. Z kolegami ćwiczył co prawda Bartosz Bosacki, ale narzeka na uraz kolana i schodząc z boiska nogę miał obłożoną lodem. Po treningu lekarze opatrywali również Seweryna Gancarczyka.
Zostało sześciu
Mimo niezłego występu w meczu z Niemcami asystent Pawła Janasa Maciej Skorża zapowiada zmiany w podstawowym składzie: Do spotkania zostało jeszcze kilka dni i za wcześnie, by mówić o personaliach. Biorąc pod uwagę, że zagramy z innym rywalem, prezentującym zupełnie odmienny styl gry, to jakiś zmian można się spodziewać.
Na mundialu szansy zaprezentowania się nie otrzymali jeszcze: dwaj bramkarze – Tomasz Kuszczak i Łukasz Fabiański, obrońca Seweryn Gancarczyk, pomocnicy – Sebastian Mila i Piotr Giza oraz napastnik Grzegorz Rasiak.
– To są przecież mistrzostwa świata, reprezentujemy Polskę, cały świat na nas patrzy. Piłkarze muszę podejść do gry z maksymalnym zaangażowaniem, ale takim, które pozwala im „sprzedać” swoje umiejętności, bez paraliżu, który pojawił się w meczu z Ekwadorem. Zagramy o honor, o zwycięstwo. Dla siebie i dla kibiców – powiedział Maciej Skorża.
Pożegnanie ze stadionem
Wczoraj „biało-czerwoni” pożegnali się z August-Wenzel-
Stadion w Barsinghausen, na którym trenowali podczas pobytu w Barsinghausen. Odbyli ostatnie zajęcia, które wbrew zapowiedziom, Paweł Janas w dużym stopniu znowu utajnił.
Dziś Polacy ćwiczyć będą już w Hanowerze, gdzie zagrają z Kostaryką ostatni mecz w grupie A. W przeciwieństwie do spotkań w Gelsenkirchen i Dortmundzie opuszczą ośrodek w Barsinghausen tylko na kilka godzin, by wrócić na nocleg. Hanower od Barsinghausen dzieli zaledwie
25 km. Polska ekipa wróci
do kraju już w środę, a nie w czwartek jak wcześniej przypuszczano. – Dograne zostały kwestie związane z samolotem, natomiast pojawił się problem z rezerwacją hotelu w Warszawie, bo kilku zawodników musiałoby tam przenocować. Dlatego wciąż nie ma ostatecznej decyzji – poinformował rzecznik prasowy reprezentacji Polski Michał Olszański.
Niedzielne zajęcia, podobnie jak w sobotę, miały być otwarte dla kibiców. Niestety, po 20 minutach publiczność usłyszała: „Dziękujemy państwu za udział w treningu” i wszyscy musieli opuścić trybuny. – Dziwi nas takie zachowanie, bo przecież nie ma już czego ukrywać. Szpiegów z Kostaryki nie było widać na trybunach – powiedział jeden z kibiców, których ponownie wpuszczono na stadion na chwilę przed zakończeniem zajęć.