Lech Poznań jechał na Litwę, na pierwszy mecz III rundy eliminacji Ligi Europy pewny swego. Niestety "Kolejorz" przegrał z Żalgirisem Wilno 0:1 i jeżeli za tydzień nie poprawi swojej gry to szybko pożegna się z europejskimi pucharami. Honor polskiej piłki klubowej uratował Śląsk Wrocław, który niespodziewanie ograł Club Brugge 1:0.
Nie Legia, nie Lech, a Śląsk najdzielniej broni honoru polskich drużyn w europejskich pucharach. Podopieczni Stanislava Levego zagrali znakomicie przeciwko faworyzowanemu Club Brugge i wygrali 1:0, przybliżając się do awansu do kolejnej rundy.
http://www.youtube.com/watch?v=2nJcTgucXe4
Warszawiacy oraz poznaniacy, którzy nie potrafili znaleźć sposobu na słabsze od siebie Molde i Żalgiris, mogą się od nich uczyć.
Po środowym kiepskim spotkaniu i szczęśliwym remisie mistrzów Polski w Norwegii, kibice piłki nożnej w Polsce liczyli, że plamę zmaże Lech.
"Kolejorz” dzięki rozstawieniu w trzeciej rundzie eliminacyjnej Ligi Europy, trafił na słabeusza zza północno–zachodniej granicy i miał się z nim bez problemu uporać.
Niespodziewanie, Żalgiris (po litewsku Grunwald) okazał się jednak bardzo wymagającym przeciwnikiem. Choć bliższe prawdy jest określenie, że to poznaniacy zagrali słabo.
Od samego początku nie potrafili z przytupem wejść w spotkanie, mieli problem z rozgrywaniem piłki i zbyt łatwo pozwalali rywalom na dochodzenie do klarownych sytuacji strzeleckich.
Już w 37 min piłkę do siatki Krzysztofa Kotorowskiego skierował Rytis Leliuga, ale arbiter dopatrzył się pozycji spalonej u zawodnika gospodarzy.
Siedem minut później nie mogło być już wątpliwości.
Egidijus Vaitkunas zacentrował w pole karne, a (oślepiony?) "Kotor” fatalnie pomylił się, nie łapiąc piłki, która leciała w jego stronę. Futbolówka wturlała się do siatki, a wypełniony po brzegi obiekt Żalgirisu eksplodował radością.
– Ta wygrana to wielka sprawa dla mnie, piłkarzy, klubu i naszych kibiców. Zwycięstwo nad tak markowym zespołem jest dla nas sporym sukcesem, ale to dopiero pierwsza połowa. Druga będzie w Poznaniu – powiedział Marek Zub, polski trener wicemistrza Litwy.
Po kompromitacji "Kolejorza” trudno się było spodziewać, że rywalizujący ze znacznie silniejszym przeciwnikiem Śląsk osiągnie korzystny rezultat.
Tymczasem Sebastian Mila i spółka szybko narzucili zawodnikom Club Brugge swój styl gry. Byli szybsi, agresywniejsi i przede wszystkim skuteczniejsi niż przeciwnicy.
Klasą dla siebie był Waldemar Sobota, który rozegrał prawdopodobnie najlepsze spotkanie w karierze.
Obie drużyny stworzyły sobie po kilka klarownych sytuacji, ale na listę strzelców wpisał się tylko Sabine Plaku. Albańczyk w 64 min efektowną podcinką pokonał Matthew Ryana i sprawił, że przed rewanżem wrocławska ekipa nie stoi wcale na straconej pozycji.
– Chcąc wygrać dwumecz musimy zagrać na sto procent swoich możliwości, a dzisiaj zagraliśmy właśnie na ich granicy – ocenił trener Levy.
Żalgiris Wilno – Lech Poznań 1:0 (1:0)
Bramka: Vaitkunas (44)
Lech: Kotorowski – Ceesay, Kamiński, Arboleda, Kędziora, Pawłowski (61 Lovrencsics), Trałka, Drewniak, Hamalainen, Ubiparip (87 Formella), Teodorczyk (70 Ślusarski).
Śląsk Wrocław – Club Brugge 1:0 (0:0)
Bramka: Plaku (65).
Śląsk Wrocław: Gikiewicz – Ostrowski (60 Socha), Pawelec, Kokoszka, Dudu – Sobota, Stevanovic, Mila, Kaźmierczak, Plaku – Paixao (88 Patejuk).