LZPN odwołał środową kolejkę w klasie A. Nie wszystkim to się spodobało
Nowy terminem jest sobota, 15 czerwca, godz. 18. W uzasadnieniu Wydział Gier LZPN tłumaczy na piśmie, że jest to podyktowane złymi warunkami atmosferycznymi i niekorzystnymi prognozami pogody na najbliższe dni. Chodzi o padający deszcz, który zamienił wiele muraw w grzęzawiska.
Ale zdaniem niektórych działaczy klubowych z klasy A nie wszędzie boiska nie nadają się do gry, a cała sprawa ma drugie dno. Najbardziej zbulwersowani są w Avenirze Jabłonna i Sokole Konopnica, czyli klubach walczących o awans w gr. IV z Lublinianką-Wieniawą II.
– To dziwne, że będzie grała okręgówka, klasa B i juniorzy. Tylko nie A klasa. A to dlatego, że Lublinianka tego samego dnia gra mecz w III lidze, a dodatkowo pięciu jej zawodników jedzie na Akademickie Mistrzostwa Polski.
Od tygodnia wszystkimi możliwymi sposobami próbowali przełożyć mecz, ale Avenir się nie zgodził. Więc pozostało odwołanie wszystkich spotkań klasy A. A reszta lig gra normalnie, czyżby tam nie padało? – pyta ironicznie jeden z działaczy, który poprosił nas o nagłośnienie sprawy.
Pada nawet sugestia, że związek sprzyja rezerwom III-ligowca, bo w zarządzie LZPN znajduje się Krzysztof Gil, prezes klubu z Wieniawy.
– To nieprawda – odpowiada Marian Urbański, przewodniczący Wydziału Gier LZPN.
– Nikogo nie forsujemy. Wszyscy widzimy co się dzieje w pogodzie. Podejmując taką decyzję kierowaliśmy się zdrowiem zawodników i stanem boisk. Po za tym byłby problem z zapewnieniem obsady sędziowskiej na wszystkie mecze, bo z powodu m.in. różnych kursów brakuje arbitrów. Nie chcieliśmy robić dla nikogo wyjątków, dlatego przełożyliśmy kolejkę na inny termin – dodaje.
Urbański tłumaczy również, że pozwolił grać drużynom z "okręgówki”, bo tamte o coś walczą, a w klasie A panuje już zupełna amatorszczyzna.
– Jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim dogodził. Wiem, że w Jabłonnej mają pretensje, bo prezes Aveniru dzwonił już do nas z żalami i groził, że pójdzie z tym do prasy. Ale większość działaczy, np. z Żyrzyna, mówiła nam, że dobrze zrobiliśmy.
Z kolei w klasie B dzwoniliśmy do klubów i powiedzieli, że spróbują zagrać, ewentualnie sędzia podejmie na miejscu decyzję o odwołaniu spotkania – podkreśla przewodniczący WG LZPN.