Już w czwartek o godz. 19 w pierwszym spotkaniu fazy grupowej Ligi Europy Lech Poznań zmierzy się na wyjeździe z Juventusem Turyn. Walka toczyć się będzie o splendor, pieniądze i honor polskiej piłki. "Kolejorz” to przecież ostatni zespół, który reprezentuje nasz kraj na arenie międzynarodowej.
Już za sam awans do fazy grupowej poznaniacy otrzymali milion euro. Dodatkowo zarobić można za każdy punkt. Zwycięstwo jest warte 140 tys. euro, a remis wyceniono na kwotę o połowę mniejszą.
To nie wszystko, bo znacznie większe pieniądze poznaniacy mogą zarobić na prawach do transmisji i biletach. Chętnych, aby obejrzeć spotkania z Juventusem czy Manchesterem City na pewno nie zabraknie.
Oby tylko nie skończyło się kompromitacją, bo zespoły, z którymi przyjdzie się zmierzyć poznaniakom prezentują nieporównywalnie wyższą klasę niż Deportivo La Coruna, CSKA Moskwa, Feyenord Rotterdam czy AS Nancy, rywale Lecha sprzed dwóch lat.
Co gorsza, podczas czwartkowego spotkania Jacek Zieliński, szkoleniowiec poznaniaków, nie będzie mógł skorzystać z Jacka Kiełba i Jasmina Buricia, którzy narzekają na urazy. W miejsce tego drugiego zagra Krzysztof Kotorowski.
Na ławce usiądzie 17-letni Gerard Bieszczad, bo Grzegorz Kasprzik nie doszedł jeszcze do pełnej dyspozycji po kontuzji.
Z kolei miejsce na lewej flance zajmie najprawdopodobniej Siergiej Kriwiec. Białorusin, jako jedyny Lechita miał już okazję grać przeciwko "Starej Damie”.
W meczu Ligi Mistrzów, który odbył się prawie dokładnie dwa lata temu, Kriwiec, reprezentujący wtedy jeszcze barwy BATE Borysów, zdobył nawet bramkę.
– I znów chciałbym pokonać bramkarza Juve. Strzelenie gola w meczu z takim rywalem zawsze jest wielką przyjemność dla zawodnika. Myślę, że Juventus może nas trochę zlekceważyć. Jeśli tak się stanie, to nasze szanse na wywiezienie korzystnego rezultatu z Turynu z pewnością wzrosną – powiedział Kriwiec dla oficjalnej strony Lecha.
Nadzieją dla "Kolejorza” jest też przeciętna postawa Juventusu w dotychczasowych spotkaniach.
Na inaugurację Serie A podopieczni Luigiego Del Neri przegrali na wyjeździe z AS Bari 0:1, a w kolejnym spotkaniu zaledwie zremisowali z Sampdorią Genua 3:3.
Ofensywa turyńskiego zespołu ma się dobrze. Trudno zresztą, żeby było inaczej. Del Neri ma w kim wybierać. Alessandro Del Piero, Amauri, Simone Pepe, Milos Krasić czy Fabio Quagriallela to gwiazdy europejskiego formatu.
Znacznie gorzej jest w defensywie. Ale czy Sławomirowi Peszcze, któremu UEFA skróciła dyskwalifikację do dwóch spotkań i innym Lechitom wystarczy umiejętności, aby przełamać nawet dziurawą obronę gospodarzy, przekonamy się dopiero w czwartek wieczorem.
Transmisje ze spotkania przeprowadzą Polsat i TV4.