W Górniku nie osiągnięto jeszcze porozumienia z zawodnikami, którym wkrótce skończą się kontrakty. Negocjacje przedłużają się między innymi z Radosławem Bartoszewiczem i Jakubem Wierzchowskim.
W podobnym tonie wypowiada się popularny „Radar”. – Myślę, że z tych rozmów wyjdzie coś dobrego – uważa defensywny pomocnik. – Ale jak każde negocjacje, tak i te, nie od razu kończą się consensusem. Do 30 czerwca mam jeszcze ważny kontrakt, jednak w najbliższym tygodniu jestem umówiony w klubie z panią prezes i może wtedy będę wiedział coś więcej.
Ale to nie jedyne „zmartwienia” łęczyńskich działaczy. W tej chwili zespół Górnika można podzielić na kilka grup piłkarzy. Pierwszą tworzą zawodnicy, którym właśnie kończą się kontrakty i z którymi „zielono-czarni” chcą je przedłużyć. Do tego grona zalicza się także trener bramkarzy Robert Sarniak.
W drugiej są gracze z ważnymi umowami i pewnym miejscem w kadrze. W trzeciej ci, którym 30 czerwca przestaną obowiązywać zobowiązania i z nimi łęcznianie nie będą wiązali przyszłości (Krzysztof Żukowski, Wojciech Musuła). Natomiast w czwartej piłkarze z obowiązującymi kontraktami, jednak bez większych szans na grę u Wojciecha Stawowego.
Do tej ostatniej zaliczają się Rafał Niżnik, Krzysztof Kazimierczak i również Janusz Surdykowski. Dlatego każdy z nich dostał zgodę na szukanie nowego pracodawcy.
– Nic jeszcze się nie wydarzyło – mówi Niżnik. – Dostałem wolną rękę i coś nawet zacząłem robić w tym kierunku. Zastanawiam się nad odejściem, ale nie wiem co będzie dalej. – Chcę opuścić Górnika, ale nie otrzymałem dotąd żadnej odpowiedzi – dodaje z kolei Kazimierczak. – Jeśli ktoś mnie skreślił, i to bez powodu, to nie widzę sensu, abym nadal tutaj pozostał – kończy lewy obrońca.