W piątek wieczorem okaże się, kto będzie rządził LZPN przez najbliższe cztery lata. O fotel prezesa walczą Zbigniew Bartnik i Andrzej Burek. W środowisku piłkarskim większe szanse daje się temu pierwszemu. I nic dziwnego.
Zaczynał jako piłkarz, wychowanek Sygnału Lublin. Potem występował w AZS AWF Biała Podlaska, RAKS Biała Podlaska i Podlasiu Biała Podlaska. Kandydat na szefa LZPN jest też dobrze znany jako trener. Prowadził m.in. Podlasie, AZS B.P, Motor Lublin, Hetmana Zamość, Czuwaj Przemyśl, Lewart Lubartów, Garbarnię Kurów i żeńską drużynę Cisów Nałęczów.
Działalność sportową rozpoczął w biurze Okręgowych Związków Sportowych w Białej Podlaskiej. Był kierownikiem sekcji piłki nożnej w Motorze, a przez pewnien czas pełnił tam również obowiązki prezesa. Pracował w departamencie sportu Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie.
Bartnik to także współzałożyciel i organizator wojewódzkich ośrodów piłkarskich w Lublinie: gimnazjalnego i licealnego.
– Mój start w tych wyborach to świadoma decyzja, którą spokojnie przygotowywałem od lat – opowiada. – Wcześniej grzecznie lub z innego powodu ustępowałem innym. Teraz podjąłem się wyzwania po rozmowie z dotychczasowym prezesem Marianem Rapą i jego decyzji o nie kandydowaniu na kolejną kadencję. Mam doświadczenie z wieloletniej, dobrej współpracy z nim i szacunek do niego – dodaje.
Obecny wiceprezes LZPN ds. szkolenia przyznaje, że ma już plan jak zarządzać związkiem. – Piłka nożna znalazła się w trudnej sytuacji wynikajacej m.in. z kłopotów finansowych, a także demograficznych. Potrzeba na problem spojrzeć inaczej. Mam kilka pomysłów. Ich realizacja jest trudna, ale patrzę na sprawę z optymizmem. Szczegóły pozostawiam na wybory, kiedy przedstawię mój program. Reszta w głosach delegatów – podkreśla Bartnik, który nie chce komentować osoby swojego rywala.
Wiadomo jednak, że Burek również ma swoich zwolenników. – Będę na niego głosował, bo jest z naszego regionu – zapowiada otwarcie Jan Ziomka, działacz z powiatu puławskiego i członek komisji rewizyjnej LZPN. – Po za tym nie chcę rewolucji w związku. Uważam, że zmiany powinny następować powoli, małymi krokami – dodaje.