(MACIEJ KACZANOWSKI)
Jeszcze niedawno grałem w Odrze, ale dziś nie ma tam już chyba żadnego zawodnika, z którym ja występowałem. Został tylko trener Skrobacz, będący wtedy asystentem – mówi Paweł Magdoń z GKS Bogdanka.
Dla Odry mecz w Łęcznej będzie pierwszym na wyjeździe. Dwa wcześniejsze – z Piastem i Wartą – zostały rozegrane w Wodzisławiu, choć podczas inauguracji wiosny to gliwiczanie pełnili rolę gospodarza. Oba zakończyły się porażkami podopiecznych Jarosława Skrobacza.
I trudno mówić o wielkim zaskoczeniu, bo ostatniej zimy w klubie z ul. Bogumińskiej mało kto myślał o przygotowaniach do rudny rewanżowej. Numerem jeden były sprawy organizacyjne. Odra znalazła się w dużych tarapatach. Kadra zespołu uległa prawdziwej rewolucji.
Zmieniały się również władze i trenerzy. Ze względu na zaległości finansowe miejscowy MOSiR zagroził piłkarzom, że nie będą mogli rozgrywać swoich meczów na swoim stadionie. Wydawało się nawet, że zespół zostanie wycofany z rozgrywek. W końcu jednak wy
tartował, ale w powszechnej opinii uznany został za jednego z głównych kandydatów do spadku.
– Wodzisławianie mają swoje kłopoty, ale nie możemy ich zlekceważyć – mówi defensor „zielono-czarnych” Paweł Magdoń. – Pewnie z każdym meczem będą łapali właściwy rytm, bo przecież ich zespół uległ diametralnej zmianie.
W tej chwili nie można skazywać Odry na pożarcie i spadek. Oni jeszcze pokażą na co ich stać. My na szczęście też robimy postępy w porównaniu do jesieni. Stabilizujemy formę i skład. Możemy też liczyć na wsparcie nowych zawodników. Rywalizacja wychodzi nam na dobre.
W tej rundzie GKS ma na razie cztery „oczka” na koncie. Wprawdzie łęcznianie mają problemy z atakiem pozycyjnym, co było widać w spotkaniu z Górnikiem Polkowice, ale i tak w najbliższej kolejce będą murowanym faworytem. Muszą tylko poprawić skuteczność.
– Czy to będzie nasz najsłabszy rywal? Przekonamy się w sobotę – odpowiada trener Mirosław Jabłoński. – Na pewno jednak możemy spodziewać się, wielkiej determinacji i agresywności ze strony Odry.
Bo w tej lidze każdy tak gra. Wiosną powinniśmy mieć już sześć punktów, jednak nie ustrzegliśmy się błędów. Więcej było ich w ataku, bo mieliśmy dużo niewykorzystanych sytuacji.
W porównaniu do meczów z Polkowicami i Niecieczą szkoleniowiec zdecydował się na jedną zmianę w wyjściowym składzie. Kolejne mogą nastąpić w sobotę, bo wczoraj nie trenowali Nildo (uraz) i Paweł Kaczmarek (choroba). – Obaj powinni zdążyć na mecz z Odrą – uważa trener.
– Ale jakaś kosmetyka może nastąpić. Przecież na ławce nie będę trzymał zawodników w wysokiej formie. Ricardinho? Jego gra robi różnicę, bo potrafi wygrywać sytuacje jeden na jeden. Na razie niezagrożeni są w ataku Nildo i Tomas Pesir, ale powoli będą wchodzili też inni napastnicy.