Po serii trzech kolejnych ligowych wygranych: z Warmią Olsztyn, Stalą Mielec i Miedzią Legnica, Azoty Puławy straciły komplet punktów w Kwidzynie. W starciu z wicemistrzem Polski puławianie toczyli wyrównany bój przez pierwsze 15 minut. Kolejne trzy kwadranse należały już do gospodarzy, którzy wygrali 31:26.
Obaj narzekają na urazy. Grający całe spotkanie w puławskiej bramce, były kadrowicz, Maciej Stęczniewski, miał ręce pełne roboty. "Stenia” dwoił się i troił, aby powstrzymać grających szybko i kombinacyjnie gospodarzy.
Jedynie do czasu, przychodzili mu z pomocą koledzy z pola. Z dobrej strony na środku rozegrania prezentował się Dimitrij Zinczuk. Po dziewięciu minutach, dość zaskakująco, ale zasłużenie prowadzili goście 4:3.
Schody zaczęły się kilka minut później, kiedy gospodarze zaczęli agresywniej bronić i przeprowadzać zabójcze kontry. Puławianie rzucali z nieprzygotowanych pozycji, bardzo często czyniąc z bramkarza Sebastiana Suchowicza bohatera meczu.
Ostatni remis (6:6) na tablicy, pojawił się w 13 min, po golu Mateusza Kusa. Później na parkiecie rządzili już miejscowi.
MMTS Kwidzyn - Azoty Puławy 31:26 (17:12)
MMTS: Suchowicz, Jedowski - Łangowski 1, Marhun 4, Mroczkowski 2, Orzechowski 7, Rosiak, Waszkiewicz 5, Cieślak 2, Rombel 1, Seroka 3, Pacześny, Peret 2, Adamuszek 4.
Azoty: Stęczniewski - Gowin 3, Lasoń 1, Pomiankiewicz 3, Siemionow 1, Szyba, Witkowski 1, Zinczuk 9, Afanasjew, Płaczkowski, Sieczkowski 2, Grzelak, Kus 4, Sieczka 1.
Kary: MMTS - 16 minut, Azoty - 12.