Czwarta drużyna superligi jedzie do Kwidzyna w dobrych nastrojach. Wprawdzie nie udało się osiągnąć korzystnego rezultatu w ostatniej kolejce z Vive Targi Kielce, ale puławianie nie muszą wstydzić się swojego występu. Wypełniona w komplecie hala Globus, atmosfera święta piłki ręcznej, na długo pozostaną w pamięci kibiców, zawodników i sztabu szkoleniowego.
- Cieszę się, że rozegraliśmy mecz z takim zespołem w ładnej hali i przy takim zainteresowaniu - mówi trener Bogdan Kowalczyk.
I dodaje:
- Obiektem o podobnych gabarytach dysponuje MMTS. Moi zawodnicy mogli poczuć smak walki w większej hali. Znacznie łatwiej będzie im się przestawić na grę w Kwidzynie.
Rywalizacja z ekipą z Pomorza zawsze była zacięta. Kibice Azotów doskonale pamiętają, że to właśnie podopieczni trenera Krzysztofa Kotwickiego, i to w hali w Puławach, pozbawili ich ulubieńców brązowego medalu.
Część rachunków została już wyrównana jesienią. W pierwszej rundzie gospodarze pokonali kwidzynian różnicą ośmiu bramek (35:27). Trzeba jednak pamiętać, że dosyć długo puławianie męczyli się z obroną gości, nie mogąc także znaleźć recepty na dobrze dysponowanego bramkarza Krzysztofa Szczecinę.
- Z zespołem z Kwidzyna zawsze toczymy wyrównane, bardzo zacięte pojedynki - przyznaje rozgrywający Azotów Piotr Masłowski. - Nie przypuszczam, aby tym razem było inaczej. Gospodarze na razie nie zajmują zbyt wysokiego miejsca i do końca będą walczyć o występy w play-off. A więc każdy punkt jest dla nich, podobnie jak dla nas, bardzo cenny.
A skrzydłowy Przemysław Krajewski dodaje: - W sytuacji, kiedy zamierzamy utrzymać czwarte miejsce po fazie zasadniczej nie możemy pozwolić sobie na stratę punktów. MMTS jest trudnym rywalem, szczególnie u siebie, ale pokazaliśmy już wielokrotnie, że potrafimy wygrywać na jego terenie. Pamiętamy mecze w Pucharze Polski, w lidze, czy w play-off. Teraz także będziemy walczyć. Przeciwnik ma słabe punkty i chcemy to wykorzystać - zapowiada reprezentant kraju.