Puławianie są żądni rewanżu za sobotnią porażkę z MMTS Kwidzyn
Szczypiorniści puławskich Azotów rozegrają najważniejszy mecz w tym sezonie. Stawką spotkania z MMTS będzie awans do półfinału mistrzostw Polski. W pierwszym meczu kwidzynianie zwyciężyli 27:22.
By przedłużyć nadzieje w sercach puławskich kibiców gracze trenera Giennadija Kamielina muszą pokonać gospodarzy. Wysokość wygranej nie ma tu żadnego znaczenia. Drużyny rywalizują ze sobą do dwóch zwycięstw.
Jeśli Azoty zwyciężą, trzecie, decydujące spotkanie zostanie rozegrane w sobotę w Puławach. Czy rewelację tego sezonu stać na wyeliminowanie MMTS? W takiej dyspozycji jak w minioną sobotę na pewno nie. W pierwszym starciu puławianie okazali się bezbronni. – Zagraliśmy najgorszy mecz w lidze. Było jeszcze gorzej niż w starciu z AZS Gdańsk – przyznaje obrotowy Paweł Sieczka i dodaje: Wiemy jakie popełniliśmy błędy. Największym mankamentem były straty piłki. W efekcie, nie jesteśmy faworytem, ale taka rola nam odpowiada. To Kwidzyn będzie pod większą presją, musi wygrać, by awansować. Nie uważam, że jesteśmy przemęczeni po obozie w Brennej. Daję nam sześćdziesiąt procent na zwycięstwo – ocenia Sieczka. Optymizm kołowego podziela także rozgrywający Michał Szyba. – Wygramy, choć nie będzie łatwo – mówi zawodnik.
– Moja drużyna lepiej zrealizowała założenia taktyczne w pierwszym spotkaniu – przekonuje szkoleniowiec kwidzynian Zbigniew Markuszewski. – Doskonale odcięliśmy od gry skrzydłowych Azotów Grzegorza Balickiego i Roberta Nowakowskiego oraz Marcina Kurowskiego, głównego reżysera gry tej drużyny. Przestrzegałbym jednak przed przedwczesnym optymizmem i cieszeniem się z awansu do półfinału. Puławianie to silna fizycznie ekipa, na pewno będzie zdecydowanie bardziej niż my zmotywowana do gry. Rywale nie mają już nic do stracenia, muszą nas pokonać. O sukcesie zadecyduje dyspozycja dnia. Choć nie ukrywam, że chciałbym byśmy to my byli dziś zwycięzcami – uważa trener rywali Azotów.