- Zrobimy wszystko, żeby mecz z Niemkami nie był pogrzebem – mówi po dotkliwej porażce z naszymi zachodnimi sąsiadkami asystentka trenera reprezentacji Polski w piłce ręcznej Monika Marzec. W czwartek Biało-Czerwone rozpoczną udział w drugiej fazie mistrzostw świata.
W poniedziałkowym meczu grupy F Polki przegrały aż 17:33. Wyrównaną walkę nawiązywały zaledwie przez pierwsze 10 minut spotkania.
- W swojej zawodniczej karierze też przeżyłam taki mecz, kiedy człowiek się modlił o końcowy gwizdek, bo nic kompletnie nie szło nikomu – mówi Monika Marzec w rozmowie z naszym korespondentem Michałem Pomorskim i Piotrem Wesołowskim z Przeglądu Sportowego. Była szczypiornistka wspomina przy tym przegrane 21:38 spotkanie lubelskiego Monteksu z Kometalem Skopje w Lidze Mistrzyń w sezonie 2001/2002. I dodaje: - Zawodniczki na pewno nie czują się najlepiej, bo wiem, jak zawodniczka się w takiej sytuacji czuje. Najważniejsze, żeby się z tego otrząsnąć, bo najfajniejsza droga do tego, żeby się odbudować to zaprezentowanie się jak najlepiej w kolejnym meczu i wygranie go.
Członikini sztabu trenera Arne Senstada przyznaje, że w poniedziałkowym starciu Niemki były nie do zatrzymania. - Ciężko było zatrzymać ten niemiecki pociąg, który jechał po nas bezlitośnie, do samego końca. Myślę, że nikt z nas nie spodziewał się takiego przebiegu, zwłaszcza po ciężkim meczu z Japonią, który rozstrzygnęliśmy na swoją korzyść. Nasze spotkania z Niemkami z kilku ostatnich lat pokazały, że stać nas na to, żeby pokonać ten zespół – mówi nasza rozmówczyni. - Czasami tak to działa, że jeśli strasznie się chce, to aż paraliżuje. Na pewno nie można odebrać dziewczynom chęci zwycięstwa, rozegrania bardzo dobrego meczu i zabrania punktów do kolejnej fazy. Jest inaczej, ale trzeba walczyć. Nie takie rzeczy się działy w sporcie. Przed nami są kolejne mecze i o tym trzeba po prostu zapomnieć – dodaje.
W czwartek Polki zmierzą się z Serbkami. Monika Marzec niedawno miała okazję rozmawiać o tej drużynie z trenerem ŻORK Jagodina Draganem Markovem, który jest członkiem sztabu selekcjonera reprezentacji Serbii Urosa Bregara.
- Będąc w Lublinie na meczu pucharowym Dragan opowiadał o tej reprezentacji. Trochę narzekał, że nie jest to ta drużyna, która była jeszcze kilka lat temu. Natomiast jak widać po wynikach, nie jest to zespół, który położy się na boisku. Z Dunkami dzielnie walczyły przez 55 minut i kto wie, czy gdyby nie podwójne wykluczenie, nie rozstrzygnęłyby tego meczu na swoją korzyść. To są Bałkanki, charakteryzują się niesamowitym sercem i charakterem. Na pewno nie będzie to łatwy mecz, ale każdy z nas marzy o tym, żeby był on dla nas – mówi asystentka trenera Senstada.
- Zrobimy wszystko, żeby ten mecz z Niemkami nie był pogrzebem. Potknęliśmy się, potłukliśmy się bardzo, ale trzeba wstać. Są trzy kolejne mecze w fazie głównej i zrobimy wszystko, żeby zagrać jak najlepsze spotkania – podsumowuje Monika Marzec.