Trzy kolejne zwycięstwa rozbudziły apetyty puławskich kibiców. Nic dziwnego, że niektórzy fani przed sobotnim meczem już dopisali do konta swoich ulubieńców kolejne punkty.
Nie ulega wątpliwości, że rezultat zawodów dla obu drużyn będzie niesłychanie ważny. Azoty po kompromitującym rozpoczęciu sezonu powoli dźwigają się w górę i każdy punkt jest na wagę złota. Z kolei porażka gorzowian oznaczałaby dla nich początek kłopotów.
- Jeśli tutaj przegrają, mogą znaleźć się w tarapatach. Tabela jest spłaszczona - mówi Piotr Dropek - AZS to nieprzewidywalny rywal. Potrafi zacząć bardzo obiecująco, ale później, nie wiedzieć czemu, zaczyna się gubić. Może też złapać niesamowitego wiatru w żagle. Ostatnio akademicy mają dobrą passę, wygrali dwa spotkania z rzędu - zastanawia się głośno puławski szkoleniowiec.
Na parkiecie powinna zameldować się ta sama siódemka, która udanie walczyła z Zagłębiem Lubin. Mimo tego nikt w Azotach nie może mówić o komforcie przygotowań. Dwóch kluczowych zawodników musi występować z drobnymi urazami.
- Michał Szyba cały czas "reklamuje” kolano, z kolei Wojtek Zydroń nie wyleczył jeszcze bolącej pachwiny. Niestety muszą grać. Ich urazy nie są może poważne, ale żeby je zlikwidować obaj musieliby odpocząć od boiska, a na taki komfort niestety nie możemy sobie pozwolić - wyjaśnia Dropek.