SPR przegrało w pierwszym meczu z Byasen 26:24, ale minimalna porażka, oraz postawa lublinianek w Norwegii pozwala z optymizmem patrzeć na spotkanie rewanżowe.
Nikła porażka stawia podopieczne trenera Edwarda Jankowskiego w dobrej pozycji przed meczem rewanżowym. O ile oczywiście gospodynie zagrają z Norweżkami, tak, jak w drugiej odsłonie spotkania w Trondheim. Po pierwszych 30 minutach niewiele wskazywało na to, że SPR uzyska korzystny wynik.
Spotkanie rozpoczęło się dla nas fatalnie. Już po sześciu minutach gry SPR przegrywało 5:0, po kolejnych dziesięciu gospodynie prowadziły 10:3, a nie bez znaczenia dla takiego rezultatu była nerwowość w poczynaniach lublinianek. SPR raziło nieskutecznością i łatwo gubiąc piłkę, samo prokurowało szybkie kontry Norweżek. Wynik po 30 min gry - 16:8 oddawał w pełni przewagę Byasen.
Po przerwie, kiedy wydawało się, że przewaga gospodyń będzie się tylko powiększać, lublinianki zadziwiły wszystkich swoją postawą. Na drugą połowę wybiegł zupełnie odmieniony zespół. W ciągu kilku minut przyjezdnym udało się wyeliminować wszystkie mankamenty, które wcześniej w pełni wykorzystywały rywalki. Lublinianki zagrały bardzo zdecydowanie w obronie oraz przede wszystkim skutecznie w ataku. W efekcie SPR zaczęło mozolnie odrabiać straty.
W 47 min stan rywalizacji wynosił już 22:18, a Magdalena Chemicz obroniła pierwszy w tym spotkaniu rzut karny. W odpowiedzi straty, do dwóch goli, zniwelowały Kristina Repelewska i Izabela Puchacz. Lublinianki poszły za ciosem i postarały się nawet o kontaktowe trafienie, ale wtedy po raz pierwszy dali o sobie znać skandynawscy rozjemcy, którzy nie uznali ewidentnego faulu na Repelewskiej.
Byasen ponownie podkręciło tempo i na sześć minut przed końcem meczu cieszyło się z prowadzenia 25:20. Lublinianki jednak nie spasowały. Gol Damięckiej, kolejny obroniony rzut karny Chemicz, a później bramki Majerek i Puchacz, w efekcie SPR wciąż pozostawało w grze.
A mogło być jeszcze lepiej. Na dwie minuty przed końcową syreną Kristina Repelewska postarała się o kontaktowe trafienie. Niestety, Norweżki znów zdobyły się na odpowiedź, o korzystny wynik zadbała jeszcze Magdalena Chemicz, która w ostatniej minucie spotkania obroniła trzeci tego dnia rzut karny.
Byasen Trondheim - SPR Asseco B.S. Lublin 26:24 (16:8)
Byasen: Grimbso, Hjemleland - Frafjord 5, Wibe 1, Harsaker 3, M.Snorroeggen 3, Alstad 2, Dieudonne, Svestad 2, Molid, Herrem 10. Kary: 4 min
SPR: Sadowska, Chemicz - D. Malczewska 1, Włodek, Damięcka 8, Rola 1, Majerek 3, Marzec, Puchacz 5, Repelewska 6, Wolska, Rukaite, Skrzyniarz, Łabul. Kary: 10 min.
Sędziowali: Mikael Lindroos i Jan Erik Landersson (Finlandia). Widzów: 655.