Przynajmniej trzy piłkarki ręczne rozpadającego się AZS AWFiS Gdańsk mogą trafić do lubelskiego SPR.
Klub z Wybrzeża boryka się olbrzymimi problemami finansowymi. Ze sponsorowania żeńskiego szczypiorniaka wycofała się niedawno firma Dablex. Teraz czołowy klub ligi zalega swoim zawodniczkom z wypłatami, a wierzytelności wobec nich sięgają blisko 120 tysięcy złotych.
3 grudnia piłkarki wezwały do spłaty należności, a klub miał uregulować je w ciągu 14 dni. Termin mija w środę. Jeśli na kontach piłkarek trenera Jerzego Cieplińskiego nie znajdą się pieniądze sportsmenki będą mogły rozwiązać swoje kontrakty.
- Czasu na rozwiązanie naszych problemów było sporo. Nie sądzę, abyśmy zgodziły się na proponowane stypendia. To będzie trudna decyzja, lecz zgodnie z procedurą, 17 grudnia przestaniemy być zawodniczkami gdańskiego klubu. Dalej nie pozwolimy się zwodzić. Tym bardziej, że perspektyw na grę na wysokim poziomie i walki o ligowe medale nie będzie. To nie tylko moje zdanie, ale także kilku koleżanek - powiedziała Dziennikowi Bałtyckiemu Małgorzata Sadowska, bramkarka AZS.
Do pozyskania piłkarek z Gdańska już ustawiła się długa kolejka chętnych. Wśród nich lubelskie SPR Asseco. - Nie ukrywam, że potrzebujemy wzmocnień na niektóre pozycje - przyznaje Andrzej Wilczek.
Wybór padł na utalentowaną bramkarkę Małgorzatę Sadowską. Trener Edward Jankowski ucieszyłby się również z pozyskania skrzydłowej Wioletty Serwy i rozgrywającej Karoliny Szwed. W kontekście występów w SPR pojawiają się również nazwiska innych zawodniczek z Wybrzeża - Patrycji Kulwińskiej (skrzydło) i Aliny Wojtas (rozegranie).
- To dobre piłkarki, ale musimy czekać na to, co wydarzy się w ich klubie. Wiele powinno wyjaśnić się w ciągu 24 godzin - przyznaje Wilczek.