ROZMOWA ze Sławomirem Bodasińskim, trenerem piłkarzy ręcznych II-ligowego AZS AWF Biała Podlaska
– Spotkały się dwa godne siebie zespoły, prezentujące zbliżony poziom umiejętności. O naszej porażce zdecydowała dyspozycja dnia. Popełnionych kilka drobnych błędów wpłynęło na to, że to Warszawianka schodziła jako zwycięzca. Co do pierwszego miejsca, to nadal nam się należy. Bilans bezpośrednich spotkań powinien być brany pod uwagę na koniec sezonu, a więc po rozegraniu obu meczów zainteresowanych drużyn. Ponieważ to Warszawsko-Mazowiecki Związek Piłki Ręcznej prowadzi rozgrywki, to już w tym momencie Warszawianka jest wyżej, mimo że mamy tyle samo punktów.
• Myśli pan, że stołeczni mają potencjał na I ligę i mogą być waszym najgroźniejszym konkurentem?
– Kadrowo są ciekawą drużyną. Grają tam zawodnicy, którzy trenowali z KPR Legionowo, beniaminkiem superligi. Mogą liczyć się w walce o pierwsze miejsce na koniec sezonu. Oprócz Warszawianki punkty odebrać nam mogą Pabiks Pabianice, ChKS Łódź i Mazur Sierpc. Walka o I ligę potrwa do końca sezonu.
• W Warszawie zakończyliście serię dziewięciu wygranych pod rząd. W kolejnych meczach będzie grało wam się już łatwiej, nie będzie już ciążącej na zawodnikach presji wyniku?
– W tym aspekcie dobrze się stało, że przegraliśmy. Zawodnicy bardzo chcieli wygrać, co było widać po meczu. Dosyć długo nie mogli pogodzić się z porażką. To dobrze o nich świadczy, mają ambicję, chcą zwyciężać. Z pewnością teraz będzie im się grać lżej.
• Już w sobotę kolejność w tabeli znowu może się zmienić: wy gracie u siebie z czwartym ChKS Łódź, a Warszawianka jedzie do trzeciego Pabikus Pabianice. Kto będzie miał bardziej pod górkę?
– Mam nadzieję, że Warszawianka… Nam też nie będzie lekko. Obawiam się tego spotkania. Nie będziemy w pełnym składzie, co na tym poziomie ma ważne znaczenie. Zabraknie Marcina Stefańca i Bartosza Warmijaka. ChKS już pokazał, że potrafi wygrywać z silniejszymi od siebie. Ostatnio odebrał punkty MKS Wieluń. Łodzianie są groźni.