(fot. DW)
Rozmowa z Edytą Majdzińską, trenerką MKS FunFloor Lublin
Memoriał Edwarda Jankowskiego zaczęłyście od wysokiej wygranej z MKS URBiS Gniezno. Jak pani oceni pierwszy występ przed własną publicznością?
- Czuć było lekkie emocje związane z pierwszym występem przed własną publicznością w nowym zestawieniu. Osiągnęłyśmy super wynik, bardzo dobrze prezentowałyśmy się zwłaszcza w ataku. W obronie jeszcze kilka rzeczy nie dojechało, ale przecież nie można mieć wszystkiego.
Pewne wnioski można już wyciągnąć. Jako pierwszy nasuwa mi się fizyczność MKS FunFloor. Momentami wyglądacie wręcz jak zespół koszykarski. To ma być siła pani drużyny w tym sezonie?
- Średnią statystyczną robi nam przede wszystkim Szimonetta Planeta. Ona jest świetnym obrońcą i jestem z niej bardzo zadowolona. Na razie jeszcze nie mogliśmy wypróbować jej w ataku, bo dochodzi do siebie po drobnym urazie.
Świetnie wyglądacie również w bramce, bo Antonija Mamić pokazuje się ze znakomitej strony...
- To wysoka klasa, ale również bałkański luz. Ona ma specyficzny styl w bramce, który będzie atrakcyjny dla kibiców.
Jak nowe szczypiornistki odnajdują się w zespole?
- Aleksandra Rosiak zna tę halę i tu czuje się dobrze. Nie trzeba było więc dużo pracować nad tym, żeby poczuła ducha zespołu. Sylwa Matuszczyk na razie leczy uraz. Co do zagranicznych zawodniczek, to wiadomo, że one potrzebują trochę czasu, aby się zaaklimatyzować w nowym miejscu. Mamy Węgierkę, Holenderkę, Mamić ma korzenie chorwackie, więc może być jej trochę łatwiej niż Planecie czy Anouk Nieuwenweg. Obawiałam się jak te dwie ostatnie dziewczyny odnajdą się w Polsce i poradzą sobie z naszą kulturą. Okazało się to niepotrzebne, bo obie zawodniczki to olbrzymie profesjonalistki. Mają prawidłowe podejście do uprawiania zawodowego sportu.
Planeta wydaje się być osobą bardzo zaangażowaną w życie zespołu...
- Jako nowy gracz potrafi bardzo dobrze skomunikować się z pozostałymi szczypiornistkami. Nie ma obaw czy problemów z komunikacją w innym języku.
Czy zaskoczyła panią Aleksandra Rosiak? Mam wrażenie, że w porównaniu z jej poprzednim pobytem w Lublinie, to jest ona zdecydowanie bardziej dojrzała i bierze więcej odpowiedzialności na swoje barki.
- Myślę, że to przede wszystkim osoba bardziej dojrzała. Wróciła do Lublina jako bardziej świadoma kobieta. W takich sytuacjach wiek zawsze wpływa pozytywnie na zawodniczki. Świetnie się z nią rozmawia i jestem z niej bardzo zadowolona.
W weekend powinniście zacząć rozgrywki Orlen Superligi. Słyszałem jednak, że mecz z Sośnicą Gliwice odbędzie się w innym terminie. Czy to prawda?
- Tak. Czekamy na to, aż nowy termin tego spotkania będzie nam znany. Jako trener byłam tym faktem zdenerwowana, bo wydłużył nam się okres przygotowawczy. Musimy więc sporo rzeczy pozmieniać.
Dodatkowe dwa tygodnie mogą powodować znużenie mocnym treningiem?
- Nie chodzi o znużenie, ale nie mogę być przez kolejne dwa tygodnie bez żadnego grania. Obecnie szukamy sparingpartnerów i posiłkuję się męskim szczypiorniakiem.
Kiedy patrzy pani na rywalki, to jak pani ocenia siłę poszczególnych rywali?
- Gniezno ma problemy z kontuzjami, więc one będą mocniejsze, niż pokazały to w konfrontacji z nami. Zagłębie Lubin i KPR Gminy Kobierzyce zrobiły ciekawe transfery i zobaczymy, jak my będziemy wyglądać na ich tle.
Orlen Superliga się wyrównała?
- Myślę, że bardziej się zmieniła. Wiele zespołów podążyło w kierunku zagranicznym. Najlepsze ekipy szukają właśnie dojrzałych szczypiornistek wśród cudzoziemek. Ta cecha jest ważna w trudnych momentach.