Rozmowa z Gabrijelą Besen, bramkarką MKS Perła Lublin
Jak podsumuje pani mecz z Pogonią Szczecin?
– Na początku szło nam bardzo ciężko. Miałam jednak przeczucie, że wygramy ten mecz. Bardzo chciałyśmy tego triumfu, ale w pierwszej połowie rzeczy nie wyglądało tak jak powinno. Popełniałyśmy sporo błędów, ale potrafiłyśmy się przełamać. Zaczęłyśmy grać bardziej zespołowo i sięgnęłyśmy po upragnione trzy punkty.
Co pani czuła w ostatniej akcji, kiedy obroniła rzut wolny wykonywany przez szczecinianki?
– Ostatnie sekundy spotkań, w których wynik jest na styku są szalone. Nigdy nie wiesz w jaki sposób rywalka rzuci na bramkę. Czasem są to rzuty słabe, wręcz anemiczne. Czasami natomiast wychodzi rzut genialny. Tym razem to był dobry rzut, ale udało mi się odbić piłkę.
Otrzymała pani nagrodę MVP tego spotkania...
– Tak, ale to jest zasługa całej drużyny. Jeden zawodnik nie jest w stanie sam wygrać spotkania. Żeby wygrywać, potrzebujemy każdej piłkarki ze składu, bo razem zwyciężamy i razem przegrywamy.
Rywalizacja o miejsce między słupkami bramki Perły jest pasjonująca. Czuje pani presję?
– Nie traktuję tego jako rywalizacji. Zarówno Weronika Gawlik, jak i Aleksandra Januchta to moje dobre koleżanki. Pomagamy sobie wzajemnie i się lubmy. Jeśli jedna z nas gra dobrze, to cieszymy się wszystkie. Jeśli trzeba zastąpić koleżankę, to zawsze staramy się dawać z siebie 100 procent. Cieszę się, że mogę grać regularnie. W poprzednim sezonie doznałam poważnej kontuzji i pauzowałam przez wiele miesięcy. To był dla mnie trudny okres, ale teraz czuję się znakomicie. Staram się nawiązywać do formy sprzed tej pauzy.
Meczem z Pogonią zakończyłyście sezon zasadniczy. Przed decydującymi spotkaniami tracicie do Zagłębia zaledwie jeden punkt. W czym jesteście lepsze od miedziowych?
– W wielu aspektach. Jesteśmy lepsze i to udowodnimy.