Reprezentacja Polski przegrała trzecie spotkanie na mistrzostwach Europy, ulegając w Debreczynie Węgierkom 21:31 (9:17). Biało-Czerwone czekają jeszcze dwa starcia w turnieju: w niedzielę z Czarnogórą i we wtorek z Rumunkami.
Piątkowy dzień w Fonix Arenie w Debreczynie rozpoczął się od sensacji, jakim było zwycięstwo Rumunii nad Szwecją. Później Francuzki pokonały waleczne Czarnogórki z byłą zawodniczką MKS FunFloor Lublin Andrijaną Tatar w składzie. Na deser czekało nas starcie współgospodyń turnieju z reprezentacją Polski, która aby pozostać w grze o wysoką lokatę na koniec turnieju, koniecznie musiała wygrać.
Zaczęło się chaotycznie z obu stron, bo najpierw Petra Vamos przegrała pojedynek z Pauliną Wdowiak, a potem Polki nie wykorzystały dwóch okazji przy grze w przewadze, w tym rzutu karnego (słupek Moniki Kobylińskiej). Gdy już wreszcie zaczęły padać gole, to od razu seriami. Jako pierwsza na listę strzelczyń wpisała się Vamos, odpowiedziała nasza kapitan, ale że znowu rozgrywaliśmy ataki bez bramkarki, Katrin Klujber, po przechwycie, posłała piłkę do siatki prosto z linii środkowej boiska.
W dziewiątej minucie Węgierki po kolejnych dwóch rzutach z ponad 20 metrów prowadziły już 4:1! Dwukrotnie bowiem w tej fazie meczu akcji z prawego skrzydła nie sfinalizowała Magda Balsam. Nie minął kwadrans, a o czas poprosił trener Arne Senstad, bo nasz zespół przegrywał 3:6.
Jak na dłoni widać było wielką przewagę szybkości, wyszkolenia technicznego Madziarek, a przed wszystkim pewniejsze operowanie piłką. Przy stanie 8:5 dla gospodyń karnego obroniła Wdowiak, by w kolejnej akcji fenomenalnie wygrać starcie oko w oko z lewoskrzydłową Nadine Schatzl. To koniec dobrych wiadomości przed zmianą stron. Węgierki miały wyraźną liderkę w osobie Petry Vamos, autorce aż pięciu trafień w pierwszych 16 minutach.
Zapowiadało się wręcz na pogrom, bo Polkom w licznych akcjach trudno było nawet stworzyć realne zagrożenie pod bramką Blanki Biro. Obraz gry nie zmieniał się nawet, gdy trener Vlagyimir Golovin wpuszczał kolejne z rezerwowych. Jedna z nich, Luca Csikos rzuciła fenomenalnie po wolnym na 15:8. Węgierki swą doskonałą pierwszą połowę zwieńczyły filmową wrzutką, wykończoną przez leworęczną Klujber.
W drugiej odsłonie na boisku pojawiły się dawno niewidziane Aleksandry – Zych i Tomczyk. Ta pierwsza wpisała się nawet na listę strzelczyń, ale trudno powiedzieć, że zmiany przyniosły poprawę naszej gry. Jedyną Polką, która kilkukrotnie zasłużyła na oklaski była Paulina Wdowiak, bez której przewaga rywalek jeszcze szybciej osiągnęłaby wynik dwucyfrowy. Pod koniec trzeciego kwadransa po ósmym golu znakomitej Vamos, Madziarki prowadziły 24:15.
Jak odpowiedziały nasze rodaczki? Po czasie wziętym przez trenera Senstada, Natalia Nosek zgubiła piłkę, a Csenge Kuczora rzuciła z 30 metrów na pustą bramkę. Tak jak przeciwko Hiszpankom gra 7 na 6 byłą kapitalną taktyką, tak przeciwko współgospodyniom nie zdobywaliśmy tym manewrem żadnej realnej przewagi. Był to niestety obraz Polski bezradnej, gdy tylko przeciwnik podkręci nieco tempo.
Biało-Czerwone nie pojadą zatem do Wiednia, gdzie rywalizować będzie najlepsza szóstka mistrzostw Europy. W środę nasze zawodniczki wrócą do kraju, tymczasem Węgierki po 10 latach posuchy są już tylko o jedne zwycięstwo od półfinału!
Węgry – Polska 31:21 (17:9)
Węgry: Biro – Vamos 8, Klujber 4, Kuczora 4, Simon 4, Gyori-Lukacs 4, Faluvegi 2, Szollosi-Schatzl 2, Fuzi-Tovizi 1, Csikos 1, Toth 1, Bordas, Marton, Papp.
Polska: Wdowiak, Zima – Rosiak 4, Kochaniak-Sala 3, Michalak 3, Nocuń 3, Kobylińska 2, Tomczyk 2, Balsam 2, Urbańska 1, Zych 1, Górna, Matuszczyk, Olek, Nosek, Drażyk.
Sędziowali: Radojko Brkić i Andrei Jusufhodzic (Austria).
Kary: Węgry – 8 minut, Polska – 10 minut. Widzów: 2955.
GRUPA I
Szwecja – Rumunia 23:25 (8:12) * Francja – Czarnogóra 31:23 (15:11)
- Francja 3 6 96-70
- Węgry 3 6 89-66
- Szwecja 3 2 81-82
- Rumunia 3 2 75-80
- Czarnogóra 3 2 70-82
- Polska 3 0 68-99
8 grudnia: Czarnogóra – Polska (godz. 15.30) * Węgry – Rumunia * Szwecja – Francja.