(fot. Maciej Kaczanowski)
MKS FunFloor Lublin rozpoczyna walkę o fazę grupową. Aby się tam dostać musi przejść dwie rundy kwalifikacyjne. Pierwszym rywalem już w sobotę w hali Globus będzie Siofok KC (godz. 18).
Siofok KC – nazwa tego klubu jest w Lublinie w ostatnich dniach odmieniana przez wszystkie przypadki. Nic dziwnego, w ekipie wicemistrzyń Polski wszyscy przyzwyczaili się już do medali mistrzostw Polski, więc grę w europejskich pucharach traktuje się dopiero jako prawdziwe wyzwanie.
– Każdy w Lublinie chce awansu do fazy grupowej Ligi Europejskiej. Każdy chce wygrywać i nie można podchodzić do tego w ten sposób, że można sobie odpaść, bo gramy z utytułowanym rywalem. Nazwa przeciwnika nie może weryfikować naszych celów – mówiła Dziennikowi Monika Marzec, trenerka MKS FunFloor.
Jej podopieczne mogą nieco narzekać na zły los, bo przecież w losowaniu drugiej rundy kwalifikacji Ligi Europejskiej można było trafić na łatwiejszego przeciwnika. MKS jednak nie miał farta i będzie grać ze Siofok KC.
– Piłka ręczna na Węgrzech jest sportem narodowym, a liga jest bardzo mocna. Siofok to zespół ograny na europejskich parkietach. Ma wysokie i dobrze zbudowane zawodniczki, więc skruszenie tej defensywy będzie sporym wyzwanie. Gramy jednak u siebie i myślę, że większa presja będzie ciążyła na naszych przeciwniczkach – twierdzi Piotr Dropek, drugi trener MKS.
Siofok wydaje się być faworytem rywalizacji z MKS FunFloor. Nie oznacza to jednak, że wicemistrzynie Polski są pozbawione szans na awans do kolejnej rundy. Węgierki przede wszystkim nie są jeszcze w najwyższej formie. W ich lidze na razie rozegrano jedynie 3 kolejki, a Siofok zanotował w nich zaledwie jedno zwycięstwo i zajmuje 8 miejsce. Ostatni mecz rozegrały w połowie września, kiedy 26:33 Gyor. Dodatkowym problemem Siofok są kontuzje z powodu których w hali Globus nie pojawią się Rita Lakatos, Dunia Abrourahim i Dejana Milosavljevic. Siofok jednak na brak wartościowych zawodniczek nie może narzekać. Kibice powinni zwrócić uwagę na słoweńską gwiazdę Tamarę Mavsar czy miejscowe zawodniczki jak Kinga Debreczeni-Klivynyi czy młodziutką Blankę Kajdon.
– Na pewno nie jest to łatwy przeciwnik. Cieszymy się jednak z powrotu do gry w europejskich pucharach. Mamy sportową ambicję i podejdziemy do tej rywalizacji jak równy z równym. Węgierki są waleczne i charakterne, ale nam też nie brakuje tych cech – zapowiada Kinga Achruk.
Sobotni mecz w hali Globus rozpocznie się o godz. 18. Rewanż zaplanowany jest tydzień później na Węgrzech.