Gospodynie są faworytkami, chociaż spadek formy w ostatnich dwóch spotkaniach może nieco martwić kibiców
Wydaje się, że styczniowy maraton gier zaczyna powoli odkładać się w organizmach szczypiornistek MKS FunFloor Lublin. W 2024 r. regularnie grają dwa spotkania w tygodniu, co sprawia, że gasną z każdym meczem. Pierwszym symptomem tego było wymęczone zwycięstwo w Jarosławiu z miejscowym Hanbdall JKS. W sobotę w rywalizacji w ramach Ligi Europejskiej z HSG Bensheim/Auerbach nie dało się już zniwelować ambicją braku sił. Lublinianki przegrały zasłużenie, chociaż trzeba pamiętać, że dla nich mecze w europejskich pucharach są tylko dodatkiem, bo główne siły są rzucane jednak na Orlen Superligę. - Zespół jest dobrze przygotowany, ale przy takiej intensyfikacji wyzwań kluczem jest regeneracja. Baki z paliwem, którym jest przygotowanie, zawodniczki mają wypełnione. W październiku pewnie były na „full”, a teraz jest powyżej trzech czwartych. Rezerwa jest. Każdy silnik jednak nawet z pełnym bakiem, da się przegrzać. Potrzebna jest chwila wytchnienia i regeneracja pomiędzy tymi ciężkimi spotkaniami – przekonuje Piotr Maruszewski, trener przygotowania fizycznego MKS FunFloor.
Z trudnego momentu w ekipie wicemistrzyń Polski na pewno będzie chciał skorzystać MKS PR URBiS Gniezno. To obecnie czwarta siła ligi i jedno z największych pozytywnych zaskoczeń w tym sezonie. Mecz rozpocznie się o godz. 18 w hali Globus. Transmisję z niego przeprowadzi platforma Emocje.tv.