Rozmowa z Moniką Marzec, trenerką piłkarek ręcznych MKS FunFloor Perła Lublin
Jak smakuje srebrny medal mistrzostw Polski?
- Słodko-gorzko. Przegrałyśmy wyścig o złoto z MKS Zagłębie Lubin, bo w końcówce sezonu wpadłyśmy w dołek. To poskutkowało tym, że we własnej hali przegrałyśmy spotkania, które powinnyśmy wygrać. Zapłaciłyśmy za to stratą szans na złoty medal. Trzeba te wydarzenia przełknąć i myśleć już o tym, co zrobić, aby zdobyć złoto w przyszłym sezonie.
Czy ma pani sobie coś do zarzucenia jeżeli chodzi o właśnie zakończony sezon?
- Zawsze mam. Myślę, że te przegrane mecze można było inaczej rozegrać pod względem taktycznym. Czasami człowiek jest mądry dopiero po meczu. W jego trakcie wydaje się, że to co sobie założyliśmy jest jedyne i słuszne. Też jestem człowiekiem i zdarza mi się popełniać błędy. Myślę jednak, że i tak wiele drużyn chciałoby się z nami zamienić i zakończyć sezon ze srebrnym medalem.
O jakie doświadczenia jest pani mądrzejsza po tym sezonie?
- O to, żeby nie bać się wpuszczać w trudnych momentach zawodniczek rezerwowych. To chyba bolączka wszystkich trenerów – jak nie idzie, to często ufamy podstawowym szczypiornistkom. A czasami powinno się zaryzykować.
Z czego jest pani dumna?
- Z tego, że zawodniczki stworzyły zespół. W poprzednich rozgrywkach to nie zawsze hulało. Teraz było widać, że wszystkie mają wspólny cel.
Myślałem, że wskaże pani na rozwój Pauliny Wdowiak. Jej postęp jest imponujący.
- Ojcem tego sukcesu jest Piotr Dropek. Pamiętam, jak przyszła do nas na początku sezonu i spytała się, czy może gdzieś pójść na wypożyczenie. Powiedzieliśmy jej, że nie ma takiej opcji. I to był bardzo dobry ruch. Dostawała szanse, znakomicie je wykorzystała i te dwa Gladiatory zdobyte przez nią są właśnie tego efektem.
Jakie macie plany na najbliższe dni?
- Przez 2 tygodnie będziemy w fazie roztrenowania. Pierwszy tydzień będziemy ćwiczyć same, a później będą to wspólne zajęcia ze wszystkimi grupami, które są w klubie. Chcemy pokazać młodym szczypiornistkom, że ten klub jest klubem wszystkich ludzi, a w pierwszej drużynie są normalne osoby, z którymi można ciekawie porozmawiać. Mam nadzieję, że to zachęci naszą młodzież do spełniania swoich marzeń.
Co później?
- Chcemy wrócić do treningów między 11, a 13 lipca. Mam nadzieję, że będzie to 13, bo tę liczbę uważam za szczęśliwą. Planujemy przygotowywać się w Lublinie i wziąć udział w trzech turniejach. Jeden z nich powinien odbyć się w naszym mieście.