Długo nie zanosiło się na przedłużenie zwycięskiej passy Azotów. Do przerwy puławianie przegrywali u siebie z Piotrkowianinem 15:18. W drugiej odsłonie dogonili rywali, a w końcówce jednak przechylili szalę na swoją stronę. Dzięki temu po czterech rozegranych meczach mają na koncie cztery wygrane.
Czwartkowe spotkanie było oczywiście pojedynkiem braci Jureckich. Michał występuje w Azotach, a Bartosz jest trenerem ekipy z Piotrkowa Trybunalskiego.
Po pierwszej połowie zdecydowanie więcej powodów do radości miał ten drugi. Jego podopieczni w 20 minucie odskoczyli na trzy bramki (10:7) i taką przewagę zabrali na przerwę.
Po zmianie stron podopieczni Larsa Walthera nie zamierzali się jednak poddawać. Szybko wyrównali za sprawą wracającego po kontuzji Rafała Przybylskiego. Szybki czas dla Bartosza Jureckiego podziałał, bo goście zaliczyli cztery trafienia z rzędu. W 47 minucie po celnym rzucie Filipa Surosza wydawało się, że nic już z tego nie będzie, bo tablica wyników wskazywała rezultat 21:27.
Ostatnie kilkanaście minut to jednak popis drużyny trenera Walthera, która końcówkę wygrała aż... 10:3. Co więcej, miejscowi zdobyli cztery ostatnie bramki, a decydującą o wygranej rzucił Michał Szyba. I szaleńca pogoń klubu z Puław zakończyła się sukcesem.
Azoty Puławy – Piotrkowianin Piotrków Trybunalski 31:30 (15:18)
Azoty: Bogdanow, Borucki – Jurecki 6, Akimienko 5, Szyba 5, Gumiński 4, Dawydzik 3, Podsiadło 3, Przybylski 2, Rogulski 2, Kowalczyk 1, Łangowski. Kary: 8 min.
Piotrkowianin: Kot 1, Ligarzewski – Matyjasik 7, Sobut 7, Surosz 4, Pacześny 3, Mosiołek 2, Tórz 2, Jędraszczyk 2, Swat 2, Kaźmierczak. Kary: 6 min.