(fot. Azoty Puławy)
ROZMOWA z Pawłem Podsiadło, nowym piłkarzem ręcznym Azotów Puławy
- Dlaczego zdecydował się pan właśnie na grę w Puławach?
– To trzecia drużyna w Polsce. Prezes klubu Jerzy Witaszek przedstawił mi ciekawą ofertę sportową i finansową. W Puławach mają ambitne plany rozdzielenia dwóch najlepszych ekip w kraju – Vive Tauronu Kielce i Orlen Wisły Płock. Chciałbym uczestniczyć w tym projekcie, stąd decyzja o wyborze klubu z Puław.
- Azoty chciały pozyskać pana już wcześniej. Udało się dopiero w obecnym okienku transferowym…
– Przed rokiem miałem jeszcze ważny kontrakt w moim klubie USAM Nimes Gard i musiałem go wypełnić. Z końcem minionego sezonu umowa mi się skończyłam i doszliśmy z prezesem Witaszkiem do porozumienia. Piłka ligowa w Polsce nie jest mi obca, mimo że przez ostatnich sześć lat grałem za granicą. Fajnie, że w końcu mamy w naszym kraju męską ligę zawodową. W przyszłości wpłynie to pozytywnie na podniesienie poziomu sportowego i organizacyjnego.
- Na pańskiej pozycji, czyli lewym rozegraniu, występuje w Azotach Nikola Prce, a czasami Krzysztof Łyżwa. Nie będzie łatwo wywalczyć miejsca w wyjściowej siódemce.
– Mam nadzieję, że między nami wytworzy się zdrowa rywalizacja. Zawsze miałem świetnych zawodników za konkurentów czy to kiedyś w Kielcach czy ostatnio we Francji. Doskonale uzupełnialiśmy się i na to samo liczę w Azotach. Nie jest ważne, kto ile minut będzie przebywał na boisku. Dla mnie ważne jest dobro drużyny. Liczę, że nasza praca, dobrych rozgrywających na lewej połówce, pchnie zespół do kolejnego medalu mistrzostw Polski.
- Jak to jest wrócić po sześciu latach do kraju, do polskiej ligi?
– Tremy nie ma, ale jest ciekawość. To na pewno inna liga niż ta z której kiedyś wyjeżdżałem. Gra w niej wielu nowych zawodników. Tych, których znam osobiście, zostało niewielu. W Azotach jest tylko Patryk Kuchczyński, z którym graliśmy w Kielcach.
- Jest też trener Daniel Waszkiewicz, z którym zetknął się pan właśnie w zespole z Kielc. Myśli pan, że będzie miał łatwiej ze względu na starą znajomość?
– Byłem wówczas juniorem, miałem 18 lat i dopiero ocierałem się o pierwszą drużynę. Częściej trenowałem niż grałem. Trener Waszkiewicz ma doświadczenie, ciekawy warsztat. Fajnie będzie znowu pracować razem i mam nadzieję, że nasza współpraca zaowocuje satysfakcjonującym wszystkich wynikiem na koniec sezonu 2017/2018.