(fot. Grzegorz Sierocki/KS Azoty Puławy)
W ostatnim meczu w tym roku Azoty Puławy dość nieoczekiwanie, ale zasłużenie przegrały na wyjeździe z Zagłębiem Lubin 28:31. Była to piąta porażka puławian w sezonie. Niebawem okaże się, czy zapłaci za nią posadą trener Bartosz Jurecki
Jeśli kibice brązowych medalistów Polski nastawiali się, że spotkanie ich drużyny z Zagłębiem będzie łatwe, przyjemne i w końcu zakończy się wysoką wygraną, to srodze się zawiedli. Podobnie jak drużyna Azotów. Swoją dobrą postawą w poprzednim spotkaniu z Górnikiem Zabrze gospodarze wysłali wyraźny sygnał, że puławianie nie będą mieli lekko. I tak było, od pierwszej do ostatniej minuty.
Warto przypomnieć, że to podopieczni trenera Bartosza Jureckiego byli faworytem niedzielnej potyczki. Ale jak widać taka rola nie leży trzeciej drużynie poprzedniego sezonu. Puławianie musieli stawić czoła dobrze zorganizowanej obronie Zagłębia, które na boisku tworzyło zespół. Widać było, że miejscowi wiedzieli o co grają i jak to zrobić aby osiągnąć sukces. W dobrej dyspozycji był ich bramkarz Jakub Skrzyniarz. Golkiper Miedziowych bronił nawet rzuty karne, wykonywane przez Wojciecha Gumińskiego i Mateusza Serokę.
Przez całe spotkanie Azoty musiały gonić wynik. Po pierwszej połowie strata wynosiła tylko jedną bramkę (15:16). Sytuacja pogorszyła się w drugiej części. Było źle do tego stopnia, że już w 53 minucie po kolejnym rzucie karnym wykorzystanym przez Zagłębie, puławski szkoleniowiec wykorzystał trzecią przerwę w grze. Goście mieli do odrobienia cztery bramki. Między 54. a 57. min zbliżyli się na jedno trafienie (27:28). I to były jedyne cztery minuty agresywnej i skutecznej gry w obronie oraz pokaz skuteczności w ataku. Do bramki gospodarzy trafili Łukasz Rogulski, Marko Panic i Gumiński z karnego. Ale miejscowi mieli w swoich szeregach grającego trenera Bartłomieja Jaszkę. Były reprezentacyjny rozgrywający wziął na siebie ciężar rozgrywania akcji, zdobywał nawet bramki, a w decydującym momencie meczu wypracował rzut karny, który na gola zamienił Roman Czyczykało (30:28 w 60 min).
Przejawem bezradności puławian był faul Krzysztofa Łyżwy, który zakończył się rozcięciem i krwawieniem twarzy trenera Jaszki. Ostatecznie Azoty przegrały 28:31 i była to piąta porażka w sezonie. Wcześniej komplet punktów puławianom zabrały: PGE Vive Kielce, Górnik Zabrze, Piotrkowianin Piotrków Trybunalski i Orlen Wisła Płock. Teraz nastąpi półtora miesięczna przerwa w lidze na potrzeby reprezentacji. Trener Bartosz Jurecki i zawodnicy mają nad czym myśleć.
Zagłębie Lubin – Azoty Puławy 31:28 (16:15)
Zagłębie: Małecki, Skrzyniarz – Czyczykało 9, Jaszka 2, Kupiec, Moryń 4, Mrozowicz 2, Pawlaczyk 3, Szymyślik 1, Kużdeba, Marciniak 4, Sroczyk 4, Dawydzik 2, Pietruszko. Kary: 10 minut.
Azoty: Bogdanow, Koszowy – Kaleb, Łyżwa 2, Masłowski 1, Panić 4, Podsiadło 2, Prce 1, Titow 1, Gumiński 3, Jarosiewicz 2, Seroka 3, Skrabania 4, Grzelak, Kasprzak 2, Rogulski 3. Kary: 10 minut.
Sędziowali: Bartosz Leszczyński, Marcin Piechota (obaj Płock). Widzów: 1012.
Adam Skrabania, skrzydłowy Azotów Puławy
Przyjeżdżając do Lubina chcieliśmy podnieść się po ostatniej porażce w Płocku z Orlen Wisłą. Liczyliśmy, że odbijemy się od dna. Tymczasem nadal nie możemy wyjść z dołka, w który wpadliśmy. W naszej grze były niezłe momenty, ale były to tylko chwilowe przebłyski. W przekroju spotkania zagraliśmy źle. Zaprezentowaliśmy tragiczną skuteczność. Nie może być tak, że już po raz kolejny bramkarze przeciwników bronią, dzięki nam, na poziomie 50 procent. W obronie też nie pomogliśmy naszym kolegom w bramce. Zbliżające się święta na pewno nie będą dla nas radosne. Musimy to wszystko na spokojnie przemyśleć.
Jakub Moreń, rozgrywający Zagłębia Lubin
Rozegraliśmy bardzo dobre spotkanie, jeszcze lepsze niż w poprzedniej kolejce w Zabrzu z Górnikiem. Na boisku zostawiliśmy swoje serce. Pokazaliśmy, że potrafimy walczyć i jesteśmy zespołem. Cieszę się, że razem z trenerem Bartłomiejem Jaszką, który gra na tej samej pozycji co ja, mieliśmy swój wkład w zwycięstwo nad wyżej notowanym zespołem Azotów. Miejsce w ósemce ligi nadal jest możliwe i zrobimy wszystko, aby je wywalczyć i zagrać w play-off.