Podopieczne Krzysztofa Krawczyka rozpoczęły przygotowania 20 sierpnia. Ćwiczyły głównie na własnych obiektach – w Akademickim Ośrodku Sportu i hali Globus.
– Graliśmy z silnymi, pierwszoligowymi drużynami. Przegraliśmy dwa razy, z UKS PCM Kościerzyna i SMS Gliwice, ale tylko ten drugi mecz dość wyraźnie. Z Kościerzyną mogliśmy pokusić się o zwycięstwo, do przerwy prowadziliśmy nawet czterema bramkami, ale w drugiej połowie to rywalki zaprezentowały się lepiej i przechyliły szalę zwycięstwa na swoją korzyść – opowiada trener Krawczyk.
Podczas turnieju wyróżniły się szczególnie Weronika Zarzycka, wybrana do najlepszej siódemki oraz Iwona Kot, która z 33 bramkami wywalczyła tytuł króla strzelców. To właśnie na nich, podobnie jak przed rokiem, będzie w zbliżającym się sezonie spoczywała odpowiedzialność za ofensywę AZS UMCS.
Jedyną zmianą kadrową, jaka zaszła latem jest odejście Joanny Ciesielki. – Asia skończyła studia i wróciła do Nowego Sącza. To nie będzie jednak duża strata, bo mam na jej miejsce kilka młodych, zdolnych zawodniczek – zapewnia Krawczyk.
W pierwszym spotkaniu nowego sezonu, w sobotę 22 września, AZS UMCS zmierzy się na wyjeździe z UKS PCM Kościerzyna. – To okazja do rewanżu za porażkę w Płocku, ale mecz nie będzie dla nas łatwy. Ściany będą po stronie gospodyń – twierdzi szkoleniowiec akademiczek.
Działacze Związku Piłki Ręcznej w Polsce zdecydowali się połączyć ze sobą dwie grupy pierwszej ligi. Krawczyk zwraca uwagę na plusy i minusy takiego rozwiązania.
– Wreszcie będzie normalny terminarz, z pięcioma tygodniami przerwy pomiędzy rundami. Dobrze też, że z każdym zespołem zmierzymy się dwa razy, a nie jak dotychczas cztery. To było już nudne. Inna sprawa to koszty, ale dopiero po zakończeniu rundy będziemy mogli zrobić kalkulację o ile wzrosły nasze wydatki.