Paweł Fajdek w wielkim stylu obronił mistrzostwo świata, Kinga Kołosińska z Moniką Brzostek wywalczyły pierwszy w historii Polski medal mistrzostw Europy siatkarek plażowych, a Jan Świtkowski był objawieniem pływackich mistrzostw świata. Coraz lepiej dzieje się także w dyscyplinach drużynowych. Szczypiorniści Azotów Puławy i koszykarki Pszczółki AZS UMCS Lublin dołączyły do piłkarek ręcznych MKS Selgros Lublin w grupie zespołów bijących się o najwyższe laury, a chłopcami do bicia nie są już także piłkarze Górnika Łęczna i koszykarze Startu Lublin.
Największym sukcesem może pochwalić się Paweł Fajdek, który w wielkim stylu obronił mistrzostwo świata w rzucie młotem. Od początku sezonu znajdował się w niesamowitej formie. Wygrywał mityng za mityngiem i wszyscy widzieli w nim pewniaka do kolejnego tytułu. Chociaż presja była niesamowita zawodnik Agrosu Zamość nie „pękł”.
Rozpoczął konkurs spokojnie. Rzucił 76,40. W drugim podejściu w ogóle nie zaliczył próby. W trzeciej kolejce wszystko wróciło do normy. Publiczność mogła jęknąć z zachwytu, kiedy okazało się, że Fajdek przekroczył 80 metrów. Dokładnie o 64 centymetry. Rywale nie potrafili zbliżyć się do tej granicy. A 26-latek jeszcze się poprawił. W kolejnym rzucie miał 80,88 i mógł cieszyć się z kolejnego wielkiego sukcesu.
Młody zaskoczył
W 2015 roku Fajdek kolejny raz został także mistrzem Polski i wygrał kilka prestiżowych mitingów. Przeżył też chwile grozy, bo na jednym z treningów trafił młotem swojego trenera Czesława Cybulskiego. Na szczęście skończyło się „tylko” urazem nogi.
O ile sukcesu naszego młociarza można było się spodziewać, o tyle wyczyn pływaka Jana Świtkowskiego był zaskoczeniem dla wielu kibiców. 21-latek sprawił olbrzymią niespodziankę podczas mistrzostw świata, zdobywając brązowy medal na 200 m stylem motylkowym. Szybko stał się jednym z polskich kandydatów do miejsca na podium podczas zbliżających się wielkimi krokami igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro i przejął po Konradzie Czerniaku (przeniósł się do AZS AWF Katowice) rolę najlepszego pływaka w naszym województwie.
Miniony rok był pasmem sukcesów również dla naszego eksportowego duetu siatkarek plażowych. Kinga Kołosińska i Monika Brzostek, od tego sezonu wspólnie startujące w barwach AZS UMCS TPS Lublin, najpierw wywalczyły brązowy medal w mistrzostwach Europy, a następnie powtórzyły ten sukces w prestiżowym turnieju Grand Slam z udziałem najmocniejszych par na świecie.
Rio na horyzoncie
- Obie z Moniką bardzo się cieszymy. Choć gramy lepiej niż rok temu, nie spodziewałyśmy się, że uda się wejść do czołowej czwórki. Wiele faworytek odpadło niestety z mniej znanymi parami. Choć dla nas oczywiście „stety”, bo dzięki temu drabinka świetnie się ułożyła i miałyśmy teoretycznie łatwiejsze zadanie niż można się było spodziewać po losowaniu. Poziom jest jednak wyrównany. To, z kim się gra, nie ma tak naprawdę jakiegoś kolosalnego znaczenia, bo każdy może wygrać z każdym. Bardziej liczy się aktualna forma czy dyspozycja dnia - mówiła Kinga Kołosińska o medalu wywalczonym w austriackim Klagenfurcie.
Dzięki osiągniętym sukcesom Polki przybliżyły się do udziału w igrzyskach olimpijskich.
- To nasze wielkie marzenie i zrobimy wszystko, żeby zagrać w Brazylii. Awans wywalczą 24 pary. Mistrz świata, ośmiu zwycięzców turniejów kwalifikacyjnych i 15 zespołów, sklasyfikowanych najwyżej w światowym rankingu. Dzięki zdobyciu brązu na ME jesteśmy obecnie na 13 pozycji. Można powiedzieć, że kierunek jest właściwy, ale droga jeszcze daleka. Liczenie rankingu kończy się w czerwcu 2016 roku. Do tego czasu wiele może się wydarzyć, wystarczy, że kilka par, które obecnie są za nami wejdzie do czwórki w którymś z turniejów Grand Slam. Dlatego nie patrzymy na ranking i nie czekamy na czerwiec. Chcemy zakwalifikować się na igrzyska poprzez jeden z turniejów eliminacyjnych - stwierdziła Kinga Kołosińska, która wspólnie z partnerką cieszyła się niedawno również z kolejnego tytułu mistrzyni kraju. To wydarzenie pozostało jednak w cieniu sukcesów na międzynarodowej arenie.
Brąz w kraju, brąz na świecie
Brąz z mistrzowskiej imprezy przywieźli także nasi szczypiorniści: Przemysław Krajewski i Piotr Masłowski. Obaj mięli swój udział w sukcesie drużyny narodowej w Katarze na początku roku. Wydaje się, że upodobali sobie kolor brązowy, bo takie same krążki wywalczyli razem z zespołem Azotów Puławy na krajowym podwórku, walnie przyczyniając się do historycznego wyniku swojego klubu.
Drużynowo jeszcze większy sukces osiągnęły ich koleżanki z MKS Selgros Lublin, które po raz 18. w historii wywalczyły mistrzostwo Polski. Weekend, podczas którego rywalizowały o koronę z Vistalem Gdynia na długo zapadnie w pamięci polskich kibiców szczypiorniaka. W jednym z meczów do wyłonienia zwycięzcy niezbędne były dwie dogrywki i rzuty karne.
- O naszym mistrzostwie zadecydowała ciężka praca całego zespołu i sztabu trenerskiego. Jesteśmy zmęczone fizycznie i psychicznie. W Polsce świętuję po raz drugi mistrzowski tytuł. To wspaniałe uczucie. Rok temu cieszyłam się ze złota w hali Globus, ale teraz, na wyjeździe, jest równie wspaniale - cieszyła się rozgrywająca lubelskiej ekipy Marta Gęga.
18 raz MKS Selgros
W obecnych rozgrywkach MKS celuje oczywiście w następny tytuł. Fani mogą odczuwać jednak delikatny niedosyt, bo wciąż brakuje sukcesu w rozgrywkach Ligi Mistrzyń. Już dwa razy z rzędu nie udało się awansować do kolejnej fazy rozgrywek. Trzeba jednak pamiętać, że kontuzje nie oszczędzają klubu z Lublina i zwłaszcza w tym sezonie trener Włodek musiała mocno kombinować ze składem.
Cztery szczypiornistki lubelskiego klubu wzięły także udział w niedawno zakończonych mistrzostwach świata w Danii. Weronika Gawlik, Iwona Niedźwiedź, Agnieszka Kocela oraz Kristina Repelewska dały z siebie wszystko, ale nie zdołały powtórzyć sukcesu panów sprzed kilku miesięcy. Skończyło się na czwartym miejscu, co i tak należy uznać za duże osiągnięcie.
Tym, czym dla szczypiornistek MKS było kolejne mistrzostwo Polski, dla piłkarzy Górnika Łęczna było utrzymanie w piłkarskiej ekstraklasie. Veljko Nikitović i spółka bili się o byt do ostatniej kolejki. O wszystkim decydował mecz z GKS Bełchatów. W tym sezonie mimo wielu zmian kadrowych, cele Górnika nie zmieniają się. Marzeniem jest awans do grupy mistrzowskiej.
Wygórowanych aspiracji nie mają również koszykarze Startu Lublin, pałętający się w ogonie ligowej tabeli. Ostatnio czerwono-czarni osiągnęli jednak duży sukces. W sensacyjnych okolicznościach pokonali mistrza kraju, Stelmet Zielona Góra.
Czarny sport, czarny rok
Na walkę o medale apetyt mają koszykarki Pszczółki AZS UMCS Lublin. Po przeprowadzonych latem transferach akademicki zespół z ekipy walczącej o utrzymanie przeobraził się w jedną z najsilniejszych drużyn ligi. Mimo kryzysu formy w ostatnich tygodniach wciąż pozostaje w grze o najwyższe laury.
Ostatnie miesiące były całkiem udane także dla piłkarzy trzecioligowego Motoru Lublin. Co prawda w minionym sezonie nie udało się awansować do drugiej ligi, ale teraz wszystko jest już na dobrej drodze. Pod wodzą nowego trenera na półmetku rywalizacji otwierają tabelę w trzeciej lidze lubelsko-podkarpackiej i wszystko wskazuje na to, że poważnie włączą się do walki o promocję.
Czarny rok mają za sobą tylko kibice żużla. W Lublinie odbył się co prawda interesujący mecz Polska - Reszta Świata, ale KMŻ Motor Lublin zawiódł. Klub, który miał walczyć o awans do pierwszej ligi poniósł klęskę w barażach, a jedno ze spotkań z Polonią Piła musiał oddać walkowerem. Na domiar złego problemy finansowe i zaległości w wypłatach spowodowały, że dalsza przyszłość zespołu stanęła pod znakiem zapytania.
Coraz więcej imprez
Jakub Piątek wystartował w najtrudniejszym i najbardziej prestiżowym rajdzie świata: Rajdzie Dakar. Chociaż go nie ukończył z powodu awarii motocykla, to pokazał się z bardzo dobrej strony. W sumie, przez siedem etapów przejechał w Ameryce Południowej ponad pięć tysięcy kilometrów. Zawodnik reprezentujący Orlen Team zajął także dziesiąte miejsce w rajdzie Qatar Sealine Rally. Prawdziwy sukces przyszedł w maju, bo Piątek okazał się najlepszy w 17 edycji „Rajdu Faraonów”.
W naszym regionie odbywa się też coraz więcej interesujących imprez sportowych. W minionych dwunastu miesiącach rozegrany został choćby żużlowy mecz Polska - Reszta Świata z udziałem gwiazd z najwyższego topu czy piłkarski turniej Lotto Lubelskie Cup, na który przyjechały znane europejskie kluby. Kolejny raz emocjonowaliśmy się także popisami jeźdźców i amazonek w trakcie Cavaliady, a w hali Globus rozegrany został Mecz Gwiazd Tauron Basket Ligi Kobiet oraz finał World Grand Prix siatkarek. Oby kolejny, 2016 rok był dla lubelskiego sportu przynajmniej tak dobry jak ten, który właśnie się kończy.