Były i śmieszne, i groźne. Policjanci i strażacy co roku odnotowują nietypowe interwencje i zdarzenia. Nie wszystkie jednak kończą się szczęśliwie i nie wszystkie wzbudzają śmiech
Zaparkował na rondzie
W czerwcu mieszkaniec Biłgoraja wsiadł po alkoholu do samochodu i ruszył w drogę. Daleko nie pojechał. U zbiegu ulic Nadstawnej i Kościuszki uderzył w latarnię, przejechał przez wysepkę dla pieszych i zaparkował na środku ronda. Na szczęście nikomu nic się nie stało; zdarzenie miało miejsce o godzinie 5 rano. Kierowca miał prawie 2 promile.
Potrząsał łupem
W listopadzie dwóch nastolatków – też z Biłgoraja – złamało siódme przykazanie. Ukradli z jednego z kościołów puszkę z datkami. Po kradzieży spokojnie szli ulicą. Wtedy jeden z nich chciał sprawdzić, co jest w puszcze. Zaczął nią potrząsać. Zauważył to jeden z przechodniów. Domyślił się, że ma do czynienia ze złodziejami i zatrzymał jednego z nich. Jego wspólnik uciekł, ale zatrzymali go policjanci. W mieszkaniu miał skradzioną gotówkę: prawie 700 zł.
Do kotka jak do pożaru
Straż Pożarna jeździ nie tylko do pożarów. Te stanowią tylko część ich interwencji. Zdarzają się wyjazdy do zatrzaśniętych w łazienkach dzieci albo ich... rodziców, a także do znajdujących się w potrzebie zwierząt.
W ubiegłym roku w Dąbrowie Tomaszowskiej na Zamojszczyźnie strażacy uratowali m.in. lisa, który wpadł do studzienki kanalizacyjnej. W Szlatynie, gm. Jarczów dostali sygnał o wtargnięciu „dzikiego zwierza” do domu. I w tym przypadku strażacy stanęli na wysokości zadania. Udało im się wypłoszyć nieproszonego gościa; była to łasica. Zapędzili ją do klatki i wywieźli do lasu.
W sierpniu przy zalewie w Majdanie Sopockim (gm. Susiec) trzeba było ratować bobra, który zaplątał się w stalową linkę. Hrubieszowscy strażacy z kolei na początku września wyciągali trzy dorosłe borsuki ze studzienki kanalizacyjnej. W podzamojskich Kalinowicach w furtce ogrodzenia zaklinował się jeż. Jemu również pomogli strażacy. W lipcu w jednej z tyszowieckich aptek pojawił się wąż. Strażakom udało się go złapać, podobnie jak innego gada, który pojawił się w domu w Tarnawie Dużej, gm. Turobin. W obydwu przypadkach były to na szczęście niegroźne zaskrońce.
Wiosną z kolei strażacy stanęli przez innym wyzwaniem: w gm. Księżpol do jednego z mieszkań wszedł koń. I nie chciał wyjść. Żeby wejść do środka, musiał pokonać 9 stopni. Jak się tam znalazł? Był to koń, który chodził sobie luzem po podwórzu. Rano, gospodarze zajęci obrządkiem, zapomnieli zamknąć drzwi do mieszkania. Strażacy musieli zrobić drewniany podest, po którym koń zszedł z powrotem na podwórze.
Swoją akcję ze zwierzętami mieli też pracownicy schroniska dla bezdomnych zwierząt z Nowodworu koło Lubartowa, którzy w lecie uganiali się za szopem praczem. To rzadko spotykane u nas na wolności zwierzę przebywało na ogródkach działkowych.
Przewrócił się
W czerwcu do sklepu jubilerskiego przyszedł młody człowiek, który poprosił o pokazanie palety z biżuterią. Po obejrzeniu wyszedł ze sklepu, nic nie kupując. Po chwili wrócił i znów poprosił o pokazanie tej samej palety. Kiedy sprzedawczyni podała mu biżuterię, wyrwał paletę z jej rąk i rzucił się do ucieczki. Biegnąc w stronę wyjścia potknął się na schodach, przewrócił się i – na szczęście – zgubił łup. Biżuteria, którą chciał skraść, była warta ok. 35 tys. zł.
Wpadł przy pompce
W marcu złodziej grasował na ul. Chrobrego w Lublinie. W jednym z bloków ukradł rower. Właściciel, składając zawiadomienie o kradzieży, podkreślił, że koła jednośladu nie były napompowane. Ta wskazówka pomogła śledczym w ustaleniu sprawcy. Zaczęli od przejrzenia monitoringu na pobliskich stacjach paliw, gdzie są zainstalowane kompresory. I rzeczywiście, na jednym z nagrań – kilka minut po kradzieży – widać, jak młody mężczyzna prowadzi rower, a potem pompuje koła. Zatrzymanie było tylko kwestią czasu.
Pechowy rosół
Niedługo cieszył się łupem złodziej, który pod Parczewem z jednej z posesji skradł z kurnika 5 kur i koguta. Łupem padły także dwie bańki z ogórkami kiszonymi. Wartość łupu: 350 zł. Sprawca na miejscu pozostawił jednak ślady buta na śniegu. To ułatwiło policjantom namierzenie. Kiedy policjanci weszli do jego domu, akurat gotował rosół. Udało się odzyskać cztery kury i koguta, a sprawca przyznał się do winy i poddał dobrowolnie karze.
Z datą i godziną
Pod koniec br. w jednym z marketów na lubelskich Czubach grasował złodziej. Ochroniarze mieli go już na oku. Podczas próby kradzieży chcieli go zatrzymać, ten jednak zdołał uciec. Podczas ucieczki zgubił telefon. W jego pamięci – oprócz numerów – było także przypomnienie o wizycie w urzędzie pracy, z podaną dokładną datą i godziną. Ustalenie interesanta nie było dla śledczych żadnym problemem.
To sobie pojeździł
W listopadzie, w miejscowości Zdziłowice, policjanci chcieli zatrzymać do kontroli samochód. Jego kierowca nie zatrzymał się. Za kierownicą siedział 17-latek, który był po alkoholu. Zamiast prawa jazdy okazał protokół potwierdzający zdany egzamin na prawo jazdy. Na niewiele mu się teraz przyda...
Na własną prośbę
Pod komendę policji w Białej Podlaskiej podjechał motorower. Kierował 18-latek. Z tyłu siedział jego o dwa lata młodszy kolega. To jego poprzedniej nocy zatrzymali policjanci. Jechał motocyklem po alkoholu, bez świateł i dokumentów. Teraz chciał się dowiedzieć, jak może odebrać motocykl. Poprosił starszego kolegę o podwiezienie. Ten nie odmówił, mimo że miał 1,2 promila, co wyczuł dyżurny, a ponadto nie miał prawa jazdy, bo wcześniej odebrał mu je sąd. Za jazdę po alkoholu.
Co go gubi?
Takich sprawców to ze świecą szukać. Mało jest takich, którzy na miejscu zdarzenia zostawiają dokumenty. Taki pech przydarzył się 26-latkowi z Białej Podlaskiej. I to dwukrotnie. W listopadzie policjanci zauważyli samochód, którego kierowca – na widok radiowozu – gwałtownie skręcił z boczną uliczkę i tam pozostawił auto. Na miejscu pozostawił też portfel, w którym oprócz dokumentów, były narkotyki. Okazało się, że samochód pożyczył od znajomej, ale nie miał prawa jazdy. Wcześniej ten sam mężczyzna zgubił dokumenty podczas ucieczki z bazy transportowej. Kradł tam paliwo.
Gdzie moje auto?
Bialscy policjanci przyjęli zgłoszenie o skradzionym aucie. Poszkodowany, 78-letni mężczyzna zgłosił, że ktoś skradł jego samochód zaparkowany na ul. Narutowicza w Białej Podlaskiej. Mundurowi szybko odnaleźli „skradziony” wóz. Starszy wiekiem właściciel zapomniał, że zaparkował swój samochód na sąsiedniej ulicy...
Sycząca przesyłka
Do nietypowego zdarzenia doszło na terenie jednej z firm kurierskich w Lublinie. Pracownicy zauważyli węża, który był między przesyłkami. Na szczęście gad nie był jadowity. Jak się okazało, wąż był w jednej z przesyłek. W trakcie transportu wydostał się na zewnątrz, napędzając sporo strachu pracownikom.
Bo chcieli dojechać do domu…
Puławscy policjanci zatrzymali w maju dwójkę mężczyzn w wieku 34 i 44 lat. Obydwaj uszkodzili zamki w 8 samochodach, z dziewiątego ukradli telefon, a dziesiątym chcieli odjechać. Przejechali nim jednak kilkaset metrów i go porzucili. Zatrzymani przez policję tłumaczyli, że chcieli się dostać do domu. Koniecznie jakimś samochodem. Mieli po 3 promile.
Uciął drzemkę
Mieszkaniec gm. Chodel nie mógł rano wyjechać ze swojej posesji. Wjazd tarasował samochód. W środku smacznie spał kierowca. Na tylnej kanapie: pasażer. Próba ich obudzenia nie powiodła się. Udało się dopiero wezwanym policjantom. Zbadali trzeźwość kierowcy: 2,5 promila. Okazał się, że nocą wracał z bratem po imprezie. Kierowca nie miał już siły dalej prowadzić, dlatego postanowił na chwilę się zatrzymać i zdrzemnąć...