Ostatni sprawdzian przed inauguracją rozgrywek koszykarki Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin mają już za sobą. Akademiczki zajęły drugie miejsce na Turnieju o Puchar Rektora UMCS.
Pierwszy rywal – Enea AZS Poznań – był na liście tych obowiązkowych do ogrania i tak też się stało. Nic „Pszczółkom” nie przyszło jednak łatwo, co pokazały wydarzenia na parkiecie. Lublinianki ciągle muszą pracować nad organizacją gry w ataku, bo ten element skutecznie torpedował ich starania w obronie. Brakowało im także centymetrów pod koszem – Kai James narzekała na uraz ścięgna Achillesa, dlatego dostała od trenera Wojciecha Szawarskiego kilka dni odpoczynku. Zawodniczka ma być gotowa na początek sezonu, ale sztab szkoleniowy i tak woli dmuchać na zimne.
Do przerwy meczu z poznaniankami było 30:34 dla gospodyń. Dopiero po zmianie stron udało im się wskoczyć na właściwy poziom. Poprawiły się w każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła i pewnie pokonały rywalki 84:54.
Arka Gdynia nie była już chłopcem do bicia. Akademiczki grały z nią także na turnieju w Toruniu i wiedziały, z jak dobrą ekipą przyjdzie im się zmierzyć. Scenariusz tego starcia był dokładnie odwrotny od poprzedniego. Lublinianki zaczęły solidnie, bardzo aktywnie pracowały w defensywie, czym nakręcały swoje poczynania po drugiej stronie parkietu. Po 20 minutach nieznacznie przegrywały 34:35.
Prawdziwy dramat w ich wykonaniu przyszedł w drugiej połowie. „Pszczółki” tłukły głową w mur z napisem „Arka Gdynia” – kiedy zespół z Trójmiasta zaczął bronić twardo, często na granicy przepisów, to lublinianki gubiły się w ataku. Z kolei w obronie powstawało coraz więcej dziur, z czego chętnie korzystały rywalki. Na kilka minut przed końcem meczu tablica pokazywała wynik 56:53 dla gdynianek. Niemoc, która dopadła wtedy miejscowe, okazała się katastrofalna w skutkach – seria 0:19 i w konsekwencji porażka 53:75 mówią same za siebie.
Mecz z ostatnim rywalem – PGE MKK Siedlce – wpisał się w schemat poprzednich spotkań. Pierwsza połowa była tragiczna, natomiast po zmianie stron zobaczyliśmy trochę solidnej koszykówki. Trener Szawarski miał spory ból głowy, bo lekkiego urazu mięśnia nabawiła się Brianna Kiesel. Na szczęście nie jest to nic poważnego. Podstawową rozgrywającą była Irena Vrancic, ale jej gra zdecydowanie tłumów nie porwała. Na chwilę boisko musiała opuścić Julia Adamowicz, u niej skończyło się tylko na strachu. Natomiast mecz z podbitym okiem zakończyła Kateryna Rymarenko – Ukrainka dostała cios na turnieju w Toruniu, a teraz jedna z koszykarek z Siedlec jej jeszcze poprawiła.
Po fatalnej pierwszej połowie, zakończonej wynikiem 29:17, przyszedł powiew świeżości. Lublinianki lepiej radziły sobie w obronie, nie pozwalały rywalkom na zbyt swobodne zbieranie piłki po niecelnych rzutach, ale przede wszystkim uporządkowały ofensywę. Dzięki temu spokojnie triumfowały 77:51. Zespół ma solidny materiał do analizy przed sobotnim startem ligi.
===
Pierwszy mecz
Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin – ENEA AZS Poznań 84:54 (15:17, 25:17, 18:9, 26:11)
AZS: Adamowicz 17, Rymarenko 17, Butulija 15, Kiesel 10, Szajtauer 4 – Poleszak 8, Mistygacz 6, Grygiel 3, Vrancic 3, Datsko 1
Drugi mecz
Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin – Arka Gdynia 53:75 (17:16, 17:19, 12:21, 7:19)
AZS: Butulija 13, Rymarenko 13, Kiesel 10, Szajtauer 4, Adamowicz – Mistygacz 8, Vrancic 5, Poleszak
Trzeci mecz
Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin – PGE MKK Siedlce 77:51 (21:13, 8:4, 23:17, 25:17)
AZS: Adamowicz 21, Butulija 15, Szajtauer 9, Rymarenko 7, Vrancic 5 – Mistygacz 7, Poleszak 7, Grygiel 6, Datsko
---
Powiedzieli po zakończeniu spotkań:
Julia Adamowicz (o pierwszym meczu)
W pierwszej kwarcie byłyśmy, jakieś takie, ospałe. W drugiej kwarcie troszeczkę się zmotywowałyśmy i zaczęłyśmy agresywniej grać w obronie i na przerwę zeszłyśmy z lekkim prowadzeniem, ale to nie była zadowalająca przewaga. Liczę na to, że będzie lepiej. Nie możemy tak grać z drużynami, które w zeszłym sezonie walczyły w play-outach. Czujemy zmęczenie, bo to nie jest tak, że jeden dzień odpoczniemy i wszystkie obciążenia schodzą.
Wojciech Szawarski (o drugim meczu)
Generalnie, cała druga połowa wyglądała fatalnie. Tak, jak mogę dziewczyny pochwalić za pierwszą połowę, bo wyglądała naprawdę nieźle, może oprócz dwóch ostatnich minut, to w drugiej połowie to była momentami kompromitacja. Złe podejmowanie decyzji na boisku, błędy w obronie… Może dziewczyny myślały, że to spotkanie samo się wygra. Bardzo dobry mecz do analizy i do wyciągnięcia wniosków.
Dorota Mistygacz (o trzecim meczu)
To był nasz trzeci dzień turnieju, dlatego ten mecz był też trochę inny. Grałyśmy także pierwszy raz bez Brianny Kiesel i to miało spory wpływ na naszą postawę. Potrzebowałyśmy czasu, żeby nauczyć się grać w trochę innym tempie niż to, w którym ona gra. Miałyśmy bardzo słabą skuteczność w pierwszej połowie, dziewczyny z Siedlec tak samo. Ta druga połowa pokazała już więcej koszykówki.