Fot. Wojciech Nieśpiałowski/archiwum
Po dwóch kolejkach „biało-czerwoni” mają wymarzoną sytuację – z czterema punktami na koncie są liderem swojej grupy i znajdują na prostej drodze po awans do mistrzostw Europy.
W Lublinie jednak czeka na nich bardzo trudne zadanie. Chociaż w składzie Estonii próżno szukać wielkich gwiazd, to drużyna na razie zaskakuje i podobnie jak ekipa Mike’a Taylora również ma na swoim koncie dwa triumfy. Do finałów EuroBasketu, który zostanie rozegrany w przyszłym roku we Francji, Izraelu, Rumunii i Turcji awansują tylko zwycięzcy grup oraz cztery najlepsze zespoły z drugich miejsc ze wszystkich siedmiu grup eliminacyjnych.
W „biało-czerwonych” barwach nie zobaczymy oczywiście Marcina Gortata. Jedyny Polak w NBA kilka dni temu w rozmowie z portalem sportowefakty.pl oznajmił, że najprawdopodobniej nie założy już koszulki z orłem na piersi. Wobec nieobecności zawodnika Washington Wizards, funkcję lidera zespołu przejęli Adam Waczyński i Maciej Lampe. Imponuje zwłaszcza ten drugi. W meczu z Białorusią, wygranym przez Polaków aż 97:79, zawodnik chińskiego Shenzhen Leopards zdobył aż 25 punktów. Jego postawa została doceniona przez ekspertów i Lampe został wybrany do najlepszej piątki drugiej kolejki eliminacji.
Kogo zobaczymy po drugiej stronie barykady? Liderem Estończyków w tegorocznych eliminacjach jest Rain Veideman, który w dwóch meczach zdobył już łącznie 48 punktów. Warto również zwrócić uwagę na Tanela Kurbasa ze szwedzkiego Sodertalje Kings. Ciekawie prezentują się również Sten-Timmu Sokk i Erik Keedus z Kalev/Cramo Tallinn. W poprzednich latach mecze Polaków i Estończyków były bardzo zacięte. W sześciu ostatnich konfrontacjach jedni i drudzy odnieśli po trzy zwycięstwa.
– Musimy przestawić się na inną koszykówkę, bo Estonia ma inny system gry niż Białoruś. Jej siłą są rzuty z dystansu. Musimy być gotowi na ciężką walkę i koncentrację przez 40 minut. Nie możemy pozwolić sobie na przestoje, tak jak w drugiej kwarcie meczów z Portugalią i Białorusią. Zwycięstwo nad Estonią zapewniłoby nam dobrą pozycję przed rundą rewanżową. Nie czujemy zmęczenia. Wszyscy są raczej podekscytowani tym, że walczymy w meczach o punkty, że w końcu nadeszło to do czego przygotowywaliśmy się od kilku tygodni. Każdemu zależy na jak najlepszym występie, dołożeniu się do sukcesu drużyny – powiedział serwisowi polsatsport.pl Przemysław Zamojski, gracz reprezentacji Polski.
Dzisiejszy mecz rozpocznie się o godz. 20 w hali Globus. Transmisję z tego wydarzenia przeprowadzi Polsat Sport.