Rozmowa z Dariuszem Daszkiewiczem, trenerem siatkarzy LUK Politechniki Lublin, zwycięzcy sezonu zasadniczego Tauron 1. Ligi
- W ostatnim meczu sezonu zasadniczego pokonaliście wicelidera Visłę Bydgoszcz 3:0. Spodziewał się, że wygracie tak łatwo?
– Na pewno nie przypuszczaliśmy, że będzie to w trzech setach. Było to ważne spotkanie, od niego zależało nasze miejsce przed fazą play-off. Zagraliśmy swoją siatkówkę, nie patrzyliśmy na rywala. Popełniliśmy bardzo mało błędów. Viśle ten mecz nie wyszedł.
- Pierwszy cel został osiągnięty. Ten sukces ma jednak wielu ojców…
– Bez pracy mojego poprzednika trenera Macieja Kołodziejczyka nie byłoby go. Pamiętamy o tym.
- Na wyniki LUK Politechniki, pracuje z panem sztab ludzi: trenerzy Maciej Kołodziejczyk i Piotr Maj, fizjoterapeuci, prezesi klubu i sami zawodnicy. Ma pan komfort pracy?
– Jesteśmy zadowoleni, ale jest jeszcze wiele do poprawy. Cały czas musimy się rozwijać. Są wzorce bardzo dobrej współpracy w takich klubach PlusLigi jak ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, Skra Bełchatów, czy Jastrzębski Węgiel. Wszyscy uczymy się wchodzenia na wyższy poziom.
- Zajęcie pierwszego miejsca to ważny argument decydującej rozgrywki play-off. Zawsze na rozstrzygające mecze będziecie wracać do swojej hali…
– W PlusLidze nie ma aż takiej dysproporcji w wielkościach obiektów, na których rozgrywane są spotkania. Na poziomie Tauron 1. Ligi kluby toczą bój w halach o różnej wielkości: mniejszych, jak w Świdniku czy Siedlcach, czy też ogromnych, jak w Bielsku-Białej i Bydgoszczy. W tej sytuacji komfort rozegrania decydującej potyczki na własnym boisku to ważna sprawa.
- W pierwszej rundzie play-off zmierzycie się z Mickiewiczem Kluczborkiem. W sezonie zasadniczym u siebie wygraliście 3:0, a na wyjeździe przegraliście 1:3. Ma pan plan na rozprawienie się z tym rywalem?
– W żadnym wypadku nie lekceważymy przeciwnika. Nie zapominajmy, że Mickiewicz jako jedyny wygrał u siebie z czołówką ligi: z nami, Visłą Bydgoszcz i BBTS Bielsko-Biała. To bardzo niewygodny rywal. Chcemy rozstrzygnąć rywalizację już w dwóch spotkaniach.
- Jak już wygracie ogracie Mickiewicza czekać na was będzie Exact Systems Norwid Częstochowa lub eWinner Gwardia Wrocław. Najpoważniejsi konkurenci do awansu Visła Bydgoszcz i BBTS Bielsko-Biała walczą w drugiej połowie drabinki play-off i trafią na siebie już w półfinale. Wasza droga do finału jest chyba łatwiejsza?
– Dlatego interesowało nas zwycięstwo z Bydgoszczą aby uniknąć jednej z tych drużyn w półfinale. Obie ekipy na pewno są zainteresowane awansem. Będzie ciekawie.
- Z Tauron 1. Ligi spadły Krispol Września, beniaminek BAS Białystok i MCKiS Jaworzno. Jest pan zaskoczony?
– Najbardziej zaskoczeni są we Wrześni. Miejscowi nie tak dawno zdobywali przecież medale w I lidze.
- Lokalny beniaminek Polski Cukier Avia Świdnik zakończył sezon zasadniczy na szóstym miejscu i pierwszej fazie play-off zmierzy się z BBTS Bielsko-Biała. To chyba dobry wynik debiutanta?
– Każdy klub marzyłby o takim premierowym wyczynie. Na pewno w play-off Avia nie jest bez szans, tym bardziej, że w sezonie zasadniczym dwukrotnie zmusiła BBTS do grania pięciu setów. Avia nie jest faworytem, ale zagra bez presji, a to bardzo często pomaga.
- Kto zatem, oprócz LUK Politechniki Lublin, wystąpi w finale Tauron 1. Ligi?
– Bardzo byśmy chcieli się w nim znaleźć. Wszystko wskazuje także na Visłę Bydgoszcz. BBTS rozegrał jednak znakomitą pierwszą rundę, długo zasiadał w fotelu lidera. Ostatnio zaliczył porażki z AZS AGH Kraków i Norwidem Częstochowa, ale nie wysnuwałbym z tego daleko idących wniosków.
Rozmawiał Jarosław Czępiński