Do Norwegii selekcjoner zabrał 17 zawodników. W porównaniu ze składem z mistrzostw świata zabrało tylko Zbigniewa Kwiatkowskiego. Szansę z kolei otrzymali Bartłomiej Jaszka i Mariusz Jurkiewicz, nieobecni na mundialu. Okazja koło nosa przeszła natomiast Pawłowi Orzłowskiemu. Piłkarz Zagłębia Lubin wypadł z kadry w ostatniej chwili.
• Bardzo rozczarowała pan decyzja Bogdana Wenty?
- Nie, choć oczywiście miałem nadzieję na udział w mistrzostwach Europy. Czułem to i wiedziałem już wcześniej, że nie pojadę. Trener zabrał 15 graczy, którzy wywalczyli wicemistrzostwo świata. Ciężko przebić się do takiej grupy. Mam
35 lat i już samo powołanie do reprezentacji, na Superpuchar, było dla mnie sporym zaskoczeniem. Jednak pomimo wieku w dalszym ciągu jestem do dyspozycji trenera. A w tym roku okazji do pogrania jeszcze kilka będzie, w tym turnieje kwalifikacyjne do igrzysk i mistrzostw świata oraz, mam nadzieję, olimpiada.
• Co Polacy mogą osiągnąć w mistrzostwach Starego Kontynentu?
- Można zajść naprawdę daleko, ale dużo będzie zależało od pierwszego meczu z Chorwacją. W tym spotkaniu trzeba pokazać dobrą grę i charakter. Potencjał drużyna ma ogromny, a drugie miejsce w mistrzostwach świata mocno podbudowało chłopaków, pozwoliło uwierzyć w siebie.
• Naszą grupę uważa pan za silną?
- Nie pamiętam, żebyśmy kiedyś grali przeciwko Chorwatom, ale stać ich nawet na tytuł. Styl Czechów, też w większości grających w Bundeslidze, nigdy nam nie leżał. To bardzo niewygodny rywal. A Słowenia jest po prostu nieobliczalna. W tej imprezie próżno szukać słabeuszy.
• ME uważane są za imprezę silniejszą od MŚ i olimpiady.
- Bo tak jest istotnie! Na MŚ trafia się na kogoś z Afryki, Australię czy Grenlandię i wyniki 40:15 nie są rzadkością. Niektóre ekipy nie wychodzą z dwudziestki. Najlepsze reprezentacje są z Europy i poza Białorusią reszta to stali bywalcy najważniejszych imprez. Same uznane marki.
• Kto jest pana faworytem?
- Francja, bo to zespół wybitnie turniejowy. Jeśli mamy na nich trafić, to dopiero w finale.
• Co jest największym atutem \"biało-czerwonych”?
- Wyrównany skład, razem z ławką rezerwowych. Mamy trzech rozgrywających: Marcina Lijewskiego, Grzegorza Tkaczyka i Karola Bieleckiego, od których zależy bardzo wiele. Przyjemnie patrzeć na współpracę tego trio ze świetnym Bartkiem Jureckim, grającym na kole. Ale jeśli im nie wyjdzie mecz, to ma ich kto zastąpić. Są przecież Krzysiek Lijewski, Damian Wleklak czy Bartek Jaszka.
• Jak trudno powtórzyć zdobycie medalu niedawno przekonali się polscy siatkarze.
- Ale piłkarze ręczni to nie siatkarze i wierzę, że tak nie będzie.