Kibice siatkówki w regionie powinni w sobotę zawitać do świdnickiej hali, w której drudzy w klasyfikacji gospodarze podejmować będą przewodzącego stawce Siatkarza Pamapol Wieluń.
Świdniczanie nie przegrali siedmiu kolejnych spotkań. W sobotę też wszyscy liczą na podtrzymanie zwycięskiej passy. Zarząd klubu spotkał się w czwartek z zespołem i jasno określił cele na ten sezon. - Interesuje nas wejście do PlusLigi - wyjaśnia prezes Krzysztof Michalski.
- Oczekujemy tego od zawodników, którzy doskonale wiedzą o premii 100 tys. złotych do podziału na zespół. Nie ma dla nas znaczenia czy stanie się to bezpośrednio, czy dopiero po barażach. W starciu z Wieluniem jesteśmy faworytem, choćby z racji wygranej 3:2 w pierwszym meczu. Spodziewam się zaciętego spotkania, które swoim poziomem zadowoli kibiców. Typuję 3:1 dla Avii.
W obozie "żółto-niebieskich” panuje bojowe nastawienie, choć wicelider nie ustrzegł się kłopotów kadrowych. Z grypą walczyli w tym tygodniu atakujący Wojciech Pawłowski i Dominik Wójcicki. Do treningów wrócił już kontuzjowany Bartosz Węgrzyn lecz jego występ jest mało prawdopodobny. - Nikogo w naszej lidze się nie boimy, choć szanujemy i podchodzimy w respektem do każdego przeciwnika - mówi Krzysztof Lemieszek, trener Avii.
- Znamy jednak swoją wartość, zespół gra dobrze, zanosi się na dobre widowisko. Przyjeżdża do nas dobra drużyna i nikt nam nie może zagwarantować łatwego zwycięstwa. Będziemy musieli je ciężko wywalczyć.
Goście na I-ligowej mapie siatkarskiej pojawili się dopiero w bieżącym sezonie. Przed jego rozpoczęciem, wówczas II-ligowy klub z Wielunia zamienił się licencjami z włodarzami aktualnego mistrza Polski PGE Skry Bełchatów. Tym sposobem rezerwy mistrza, dotychczas I - ligowe, przeszły do II ligi, a Siatkarz Pamapol gra ligę wyżej.
Szkoleniowcem jest były reprezentant kraju środkowy Damian Dacewicz, a na libero występuje dobrze znany z gry w Avii Marcin Kryś. - Każde zwycięstwo przybliża nas do startu w play-off z pierwszej pozycji - wyjaśnia prezes Siatkarza Aleksandra Janik-Marcinkowska.
- Nie chcielibyśmy walczyć o PlusLigę dopiero w barażu. Sprawy rodzinne nie pozwalają mi być z zespołem w Świdniku. Chłopcy są bardzo zmotywowani, pamiętają o porażce z pierwszej rundy. Zdają sobie też sprawę, że jadą do wicelidera. Chcemy wygrać, a jeśli mielibyśmy zejść pokonani, nie chciałabym by stało się to w trzech setach.